Wszelkie roślinne zamienniki tradycyjnych potraw to temat niekończących się dyskusji... że "po co podrabiać", że "jak się już z czegoś rezygnuje, to ponosząc pełne konsekwencje", że "to nie to samo w smaku" lub, że "tofu jest beeee"... Ja jestem z tych co z lubością poszerzają spektrum roślinnego gotowania, lubię różnorodność smaków, baaaardzo lubię zabawę w kuchni i (co najważniejsze) uwielbiam tofu, więc jestem oczywiście na TAK.
Tofu samo w sobie ma smak nijako-tekturowy, ale jest cudownie plastyczne i jeśli tylko je troskliwie dopieścić, lub potraktować jako "budulec", daje nieograniczone możliwości smakowe... Prawie tak samo nieograniczone jak kasza jaglana :)
Dzisiejsza tofucznica, to jedna z prostszych potraw z tofu, dobra dla ocieplenia stosunków z tofusceptykami. Świetnie znana wszystkim weganom, obecna na wielu wege blogach i choć jest kopią tej jajecznej, radzę dać jej szansę ... bo jest po prostu bardzo smaczna.