Pora dyniowa jeszcze ciągle trwa. To warzywo/owoc daje tyle możliwości, że póki jeszcze jest na straganach, korzystam. Zresztą nigdy nie mam jej dość i trudno mi przestać kombinować z jej udziałem.
Dziś dynia pod postacią pasztetu, który pokazała mi kiedyś znajoma na blogu GReenCanoe. Stał się jednym z dwóch naszych ulubionych pasztetów w ogóle i ukochanym pasztetem dyniowym (dzięki Green Canoe i dzięki Żelku). W sezonie gości na naszym stole zawsze kilkukrotnie - lubią go nawet moje dzieciaki, które zazwyczaj są na bakier z czarnuszką...
To pełen wachlarz moich najukochańszych smaków, pasztet absolutnie cudowny, zwarty, kremowy, aromatyczny, zdrowy i ... dla mnie po prostu najcudowniejszy dyniowy pasztet na świecie :)
Pasztet dyniowy z selerem, orzechami i rozmarynem
Składniki:
- 1,0-1,2 kg dyni (waga po usunięciu pestek)
- ok 250-300 g kawałek selera (kubek startego)
- 1 cebula
- 1 i 1/2 szklanki łuskanych orzechów włoskich
- 1/2 szklanki pestek dyni
- 1/4 szklanki siemienia lnianego
- 1-2 jajka (można pominąć)
- 1 czubata łyżeczka czarnuszki (koniecznie!!!)
- 1 czubata łyżeczka kurkumy
- 1/3-1/2 główki czosnku
- 1 płaska łyżeczka pieprzu ziołowego
- kilka gałązek świeżego rozmarynu
- pieprz cayenne (lub chilli)
- sól, pieprz
- oliwa
Przygotowanie:
Dynię kroimy w większe cząstki - najlepiej takie, które w przypadku dyni z twardą skórką, łatwo dadzą się po upieczeniu "wyłyżeczkować" ze skórek.
Pokrojone kawałki zasypujemy pieprzem ziołowym, skrapiamy delikatnie oliwą, solimy i posypujemy pieprzem cayenne.
Wykładamy do naczynia żaroodpornego (lub na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia), dodajemy obrane ząbki czosnku i kilka gałązek rozmarynu lub posypujemy suszonym.
Pieczemy w 180-190 stopniach, aż dynia zmięknie i się ładnie zarumieni.
Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na małej ilości tłuszczu.
Seler ścieramy na grubej tarce i dodajemy do cebuli - mniej więcej w połowie smażenia.
Upieczoną dynię łyżką wyłuskujemy ze skórek (chyba, że dysponujemy odmianą, której skórki po upieczeniu stają się miękkie i nie trzeba z nich rezygnować) i miksujemy razem z upieczonym czosnkiem (wyrzucamy większe łodygi rozmarynu!).
Do masy dodajemy kurkumę, czarnuszkę, podsmażoną cebulę z selerem i zmielone nasiona (pestki dyni, siemię lniane i orzechy).
Mieszamy, solimy i pieprzymy do smaku.
Dodajemy jajka (weganie spokojnie mogą pominąć, bo siemię lniane wystarczająco skleja całość) i w razie kiedy masa jest bardzo płynna (zależy od odmiany dyni) dodajemy jeszcze trochę zmielonych orzechów lub mąki.
Przelewamy do keksówki - sylikonowej, zwykłej wyłożonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej tłuszczem i przesypanej mąką (ja czasem wykorzystuję foremkę do muffin i robię małe paszteciki).
Pieczemy ok 40-50 minut w 180 st.
Przestudzony świetnie się kroi w zwarte plastry, ale pyszny jest od razu ... bez zbędnego czekania :)
uwielbiam wszelkie warzywne pasztety, a taki z dynią i selerem chętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie:)Upiekę na pewno:)
OdpowiedzUsuńjest obłędny - przysięgam :)
Usuńdomowy obiadek
OdpowiedzUsuń