czwartek, 21 stycznia 2016

Sałatka z buraków, pęczaku i jabłka

Buraki w okresie zimowym stanowią bazę połowy moich sałatek. Uwielbiam je bezgranicznie i praktycznie każde odpalenie piekarnika wykorzystuję jako pretekst na dorzucenie gdzieś z boku kilku sztuk zawiniętych w folię (pieczone są zdecydowanie najlepsze). Buraczanych sałatek  jest już kilka na blogu np: efektowne buraczane carpaccio lub ta z pomarańczą), i te bardziej codzienne , wystarczające jako samodzielny posiłek, jak ta z buraków i kaszy gryczanej.
Dziś też jedna z tych codziennych, sprawdzająca się świetnie zabierana w pudełku do pracy, prosta, pyszna, sycąca, zdrowa i wykorzystująca wszystko to co najlepiej smakuje zimą.



wtorek, 19 stycznia 2016

Majonez sojowy

Ostatnio z dużą przyjemnością ograniczam nabiał i jajka, ograniczam tam gdzie ich dodatek z łatwością można pominąć, a już szczególnie w produktach gotowych tj. tam gdzie ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Jako, że moi panowie majonez wielbią i spożywają niemal codziennie, a skład kupnego mnie (łagodnie mówiąc) nie zachwyca, przepis na roślinny zamiennik męczył mnie długo. Podawałam już tu kilka patentów na nasze majonezopodobne dipy, smaczne, dużo zdrowsze i lżejsze, ale jednak sprawdzające się tylko do określonych potraw. Nie tak uniwersalne jak kupny jajeczny i traktowane przez moich chłopaków jako ciekawy przerywnik, a nie zwykły niezbędny element lodówki. Domowy sojowy jest jednak absolutnie cudowny. Nie wymaga  namaczania czegokolwiek (jak nerkowcowy czy słonecznikowy), gotowania czegokolwiek (jak fasolowy). Robi się go dosłownie w 5 minut, bez ryzyka, że się zwarzy, rozwarstwi lub będzie pływający. Gęsty, gładki, aksamitny... cudowny!!! W smaku praktycznie nie do rozróżnienia od zwykłego, uwiódł moich wybitnie majonezożernych facetów na tyle, że sami orzekli, że zwykłego możemy już nie kupować.
Wadę ma jedną - jest tak samo kaloryczny jak klasyczny... czyli "prawie" ideał ;)



czwartek, 14 stycznia 2016

Makaron z pomidorami, soczewicą i bakłażanem

Co prawda to już nie szczyt sezonu na bakłażany, ale ostatnio zamrugały na mnie wymownie ze sklepowej półki i skusiły na jeden z moich ulubionych makaronów. W wersji sycząco białkowej (czerwona soczewica), pełnoziarnistej i kusząco pysznej.
Idealnej na złamane serducho, podły nastrój i wszystkie okropne newsy, którymi masakrują media.



niedziela, 10 stycznia 2016

Pasta z zielonej soczewicy

To jedna z tych past, które robią się same, "przy okazji". Jednego dnia, gotujemy ciut więcej niż trzeba soczewicy do obiadu, drugiego w kilka minut przygotowujemy pastę, nad którą niewiele trzeba myśleć. Prostą w smaku, idealną do szklonych kanapek, dla dzieciaków nie lubiących kontrowersyjnych kombinacji smakowych. Całoroczną, dobrą dla początkujących roślinożerców.