niedziela, 29 marca 2015

Tarta z białej czekolady z pieprzem

Dziś wpis z okazji pierwszej rocznicy bloga i przewrotnie nie będzie ani dietetycznie, ani wegańsko, ani bezglutenowo :)
To jeden z moich ulubionych deserów, na nasze prywatne specjalne okazje :) Robię go od wielu lat, a powstał jako zabawa w negatyw klasycznego zestawu: gorzka czekolada i chilli. Pieprz świetnie równoważy przesadną słodycz białej czekolady i ciasto jest dzięki niemu słodkie, ale nie mdłe. Przyprawy korzenne (w niewielkiej ilości) dodają całości głębi i mimo, że zwyczajowo łączymy je raczej z kakao, grają tu bardzo dobrze, dodając pazura.
Z góry zaznaczam, że ogólnie nie jestem fanką białej czekolady, ale tą tartę kocham miłością gorąca i wierną... choć (z racji tłustości) pojawia się na naszym stole tylko od wielkiego dzwonu ;)




sobota, 28 marca 2015

Pieczeń z selera

To danie chodziło za mną długo, tj odkąd zobaczyłam je w książce Jamiego Olivera. Później przypomniała mi o nim Sylwia, z zaprzyjaźnionego bloga chlebem i solą i już nie było odwrotu :) Od tego czasu robiłam pieczeń z selera już kilkukrotnie, bo oczywiście jest wyśmienita. 
Ja najbardziej lubię podaną z gęstym i wyraźnie kwaskowym sosem pieczarkowo - porowym (jak poniżej), ale polecam też przy tej okazji wypróbować  pieczeniowy sos Marty Dymek z Jadłonomii.
Seler przygotowany w ten sposób jest delikatny, orzechowy, kremowy w środku, z pysznie aromatyczną skórką i ... daje sporo możliwości smakowych, bo zestaw przypraw możemy zmieniać w zależności od osobniczych preferencji (ja zmieniam zioła, ale zawsze zostaję przy jałowcu, wędzonej papryce i kolendrze). Przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom selera i tym, którzy zwyczajnie lubią zabawę w kuchni.
Świetnie sprawdzi się w roli świątecznego obiadu
... ale na pewno zapoczątkuje sporo dyskusji przy stole ;)


czwartek, 26 marca 2015

Majonez z fasoli

Majonez to temat na wiele dyskusji... Jedni go przeklinają za kalorie, inni za nieetyczność (jajka), a jeszcze inni kochają bezkrytycznie i używają do wszystkiego (np moja domowa trójka facetów). Tak czy siak większość z nas, bez względu na jakiekolwiek argumenty, ma takich kilka potraw, które bez majonezu nie istnieją i tyle.
Mimo, że jadam jajka,  lubię bezjajeczne majonezowe eksperymenty (sojowy, z awokado czy słonecznikowy). Samo ich wytwarzanie jest przyjemne i "ekscytujące", są zdrowsze i zwykle dużo lżejsze niż kupny majonez jajeczny  i o wiele prostsze do zrobienia niż klasyczny domowy (nie ma ryzyka, że się zwarzy, nawet jak nie wszystkie składniki będą w identycznej temperaturze).
Bez względu czy można takie sosy zwać majonezami czy nie, warto z nimi poeksperymentować np. właśnie w te święta, by choć trochę ograniczyć jajeczne szaleństwo i nie jeść jajka z jajkiem, do jajka....
Dzisiejszy, fasolowy patent zawdzięczam pomysłowi WeganNerd KLIK. Jest pyszny w jej wydaniu, świetny w roli sosu chrzanowego, lub jak u mnie dziś - z dodatkiem pieczonego czosnku, słodkiego i mniej inwazyjnego niż czosnek surowy.
Taki majonez/sos świetnie się sprawdza do faszerowanych jajek, pieczonych ziemniaków, sałatki ziemniaczanej, grzanek i wszystkiego tego, czego nie wyobrażamy sobie bez majonezu.
Baaaaardzo polecam.


Pasztet z czerwonej soczewicy z suszonymi pomidorami i pistacjami

To ostatnio zdecydowanie nasz pasztet nr 1... i coś czuję, że prędko nam się nie znudzi ;) Jeśli boicie się, że czerwona soczewica i marchewka dają nudną i mdłą masę to zdecydowanie zapewniam, że tu nic podobnego się nie wydarzy. Pasztet jest wsamraśnie pikantny dzięki chilli, kolendrze i czarnuszce, cudny aromat zawdzięcza suszonym pomidorom i miłe podkręcenie kawałkom pistacji.  A poza tym wszystkim, jak każdy pasztet z czerwonej soczewicy ma dodatkowy wielki plus - jest jednym z prostszych i szybszych do przygotowania, (jak wiadomo czerwona soczewica nie wymaga moczenia i gotuje się najszybciej ze wszystkich strączków).
We wszystkich pastach i pasztetach unikam mąk, płatków i kasz (fakt że pasztety zwykle jemy z chlebem jakoś mnie nie zachęca do mnożenia zbożowych), więc zamiast zwyczajowych płatków owsianych czy bułki tartej, zagęszczam masę zmielonymi migdałami. Dzięki nim jest zdrowszy, jeszcze lepszy w smaku, zwarty, ale i kremowy.
Można go upiec jak ja dziś - w tradycyjnej keksówce, albo wykorzystać do tego formę na muffiny. Takie paszteciki pieką się szybciej, a część można bez problemu zamrozić na inne, mniej specjalne okazje :)


środa, 25 marca 2015

Naleśniki z kaszy gryczanej - bezmleczne, bezglutenowe

Zdecydowanie najlepsze bezglutenowe i bezmleczne naleśniki jakie robiłam i jadłam.
Naleśniki z moczonych kasz (jaglanej czy gryczanej) zawojowały pod koniec zeszłego roku internet i sama już nie wiem gdzie widziałam je po raz pierwszy, ale na pewno najbliżej mi do przepisu z bloga sojaturobie. Mają jak dla mnie same plusy - są przepyszne, stuprocentowo roślinne i proste do zrobienia... choć nie błyskawiczne, bo wymagające czasu na moczenie kaszy. Elastyczne mimo braku jajka, cienkie z chrupiącymi boczkami. Pyszne nie w stylu takich białomącznych, a raczej jak pełnoziarniste, ale to akurat dla mnie plus, a nie minus ;)
Oczywiście świetne są w wersji na słodko (dzieciakom radzę dodać do ciasta łyżeczkę waniliowego cukru trzcinowego lub ekstraktu z wanilii) ale i wytrawne w roli pełnoprawnego obiadu np z brokułowym pesto z TEGO przepisu, ze szpinakiem czy pieczarkami.
Zdecydowanie polecam bezglutenowcom, beznabiałowcom, ale nie tylko :) U nas w każdym razie zadomowiły się na dobre.



poniedziałek, 23 marca 2015

Muffiny jogurtowe z czekoladą

To jeden z dwóch moich bazowych przepisów na słodkie muffiny. Ten dzisiejszy, to czysty hedonizm - jogurt, mleko, biała mąka, masło, czekolada i brązowy cukier ... brązowy nie z tego powodu ze zdrowszy, tylko dlatego, że jest smaczniejszy ;) Rozpusta w najczystszej i najpyszniejszej postaci i smak najlepszych domowych wypieków bez wydziwiania.
Na podstawie tych proporcji można żonglować do woli, zamieniając pszenną mąkę na owsianą i orzechową, mleko na sok pomarańczowy lub mleko roślinne, a mleczną czekoladę na orzechy, świeże czy suszone owoce.... Jak to z muffinami :)



środa, 18 marca 2015

Grochówka w wersji wege

Grochówka to jedna z tych zup, która zwykle mięsojadom wydaje się być niemożliwa do zrealizowania w wersji wege. Oczywiście niesłusznie :)
Zawsze ją uwielbiałam i kiedy zmieniłam nawyki żywieniowe, grochówkę bez mięsnej wkładki robiła dla mnie babcia, przełykając z bólem "kaprysy" zbuntowanej nastolatki.
Liczyła wtedy po cichu, że bezmięsność z czasem mi przejdzie, ale ja zaprzyjaźniłam się na dobre i z jej grochówką w wersji wege i ze swoim zbuntowanym talerzem. A może to własnie ona pokazała mi niechcący, że wegetarianizm nie oznacza rezygnacji z ulubionych smaków...
Dziś nie robię tej zupy często, ale raz na jakiś czas, proszą o nią moje chłopaki, a i ja z przyjemnością karmię wtedy własne sentymenty. Grochówka syci jak żadna inna zupa i jak wszystkie smaki z dzieciństwa - krzepi duszę :)



wtorek, 17 marca 2015

Sałatka z cykorii i pomarańczy

Dziś jeden ze sprawdzonych zestawów sałatkowych wczesnej wiosny/końca zimy i jednocześnie coś dla miłośników sałatek z dodatkiem owoców. Kolejna odsłona sałatki z pomarańczą (po mojej ukochanej sałatce z pomarańczy i czerwonej cebuli i sałatce z pieczonym burakiem i pomarańczą).
Proste i sprawdzone połączenie delikatnej goryczki cykorii, ze słodyczą późnych pomarańczy sprawdza się zawsze świetnie, a orzechy włoskie idealnie dopełniają całość. Jeśli dodatkowo mamy spiżarnię wyposażoną w dobre, tłoczone na zimno oleje, (u mnie dziś olej z orzechów włoskich) to nie będzie nam nawet potrzebny żaden fikuśny dresing. Nic tylko siekać, skrapiać oliwą i zajadać :)


poniedziałek, 16 marca 2015

Ciasto marchewkowe z kremem kokosowym

Mimo, że pachnące przyprawami korzennymi marchewkowce, kojarzą nam się raczej z ciastami środka zimy ( i grudniowymi świętami), to właśnie teraz wychodzą one najlepsze, bo... u schyłku zimy mamy najsłodsze marchewki.
Marchewkowiec to ciasto uniwersalne, kradnie serca wszystkim i idealnie sprawdza się w wielu rolach - świetny jako zwykły domowy deser ale i jako tort na specjalne okazje.
Pyszny, niezawodny, prosty w przygotowaniu, idealny dla niewprawionych cukierników (nie wymaga miksera), dietujących (kaloryczny, ale pełne wartości odżywczych, a nie kalorii pustych), dzieci (słodki, a zdrowy) i alergików (łatwo można w nim pominąć mleko i jaja).
Polewą klasycznego marchewkowca jest zwykle serek kremowy (typu philadelphia) utarty z cukrem i masłem, ale my często zastępujemy serek gęstym mlekiem kokosowym - dzięki temu w mogą je jeść także unikający nabiału czy weganie.
Właśnie na taką, kokosową wersję ciasta marchewkowego zapraszam dziś.



poniedziałek, 9 marca 2015

Zupa krem z marchewki

Krem z marchwi można kochać na zabój, albo go nie znosić. Nie wszystkich przekonuje słodycz duszonej marchewki, ale my należymy (na szczęście) do tej pierwszej frakcji :)
Trzeba tylko pamiętać, że to nie ten rodzaj zupy, której zjada się wielką porcję. Mała miseczka aromatycznego kremu, w sam raz żeby pobudzić, ale nie zamęczyć kubków smakowych - to najlepsza opcja.
W naszej wersji dominuje imbir, a kolendra i kumin delikatnie schodzą na dalszy plan, ale oczywiście tymi przyprawami można dowolnie żonglować... zgodnie z własnymi preferencjami. Nie warto tylko pomijać kozieradki, to dzięki niej zupa nie potrzebuje bulionu ;)



czwartek, 5 marca 2015

Wiosenne śniadanie w biegu - koktajl

Szczerze mówiąc nie tylko śniadania ostatnio jadam w biegu... niestety :/
Tak czy siak to mój najczęstszy patent na dni, kiedy poranek kurczy się do absolutnego minimum i nie mam czasu, ani na przygotowanie, ani na spokojne zjedzenie czegoś w typie normalnej owsianki.
Jak wiadomo koktajl robi się szybko, można go zabrać ze sobą nawet do auta i wypić w drodze do pracy... Pobudza lepiej niż kawa, syci (płatki i awokado), a dodatkowo daje nam zastrzyk witamin trudny do przecenienie na przednówku :)
Skład to oczywiście rzecz dowolna i ściśle związana z sezonem - grunt, że mamy płatki owsiane, siemię lniane, awokado, jakieś owoce i dowolne jadalne liście. Póki co trzeba jeszcze trochę poczekać na ogródkowy szpinak czy pokrzywę, więc przyrządzam go z doniczkowej pietruszki (lub jarmużu) i najpyszniejszych o tej porze roku pomarańczy.


Brokułowe pesto

Duet makaron i pesto, to jak wiadomo, niezawodny patent na szybki obiad... a czas, to ostatnio coś czego mam spory deficyt.
Pesto można zrobić z różnych składników, nie tylko nieśmiertelnej bazylii, (np. TU podawałam przepis na pesto z młodej pokrzywy), jest banalnie proste w przygotowaniu, a takie brokułowe, to idealne danie wielofunkcyjne. Świetne z makaronem, idealne w roli farszu do wytrawnych naleśników, znakomite jako smarowidło kanapkowe i jako sos do burgerów.
Pierwszy raz pesto z brokuła zobaczyłam w sieci (a dokładnie TU) i bardzo jestem wdzięczna autorce za ten patent. U nas pojawia się zwykle w wersji jak poniżej (czyli z serem), bo brokuł bez sera jest dla mnie jednak trochę za delikatny, ale w wersji wegańskiej, ser możemy zastąpić nieaktywnymi płatkami drożdżowymi.
Jak ktoś nie zna tego przepisu (lub zapomniał, że zna) to baaaaardzo polecam.