poniedziałek, 31 marca 2014

Carpaccio buraczane

Carpaccio z buraka to prosta, pyszna i wdzięczna przystawka, drugie śniadanie ale też efektowne danie na najróżniejsze zimowe imprezy.
Przepis podam luźny bo wszystko zależy okazji, wyobraźni, pory roku ... i tego co mamy akurat w lodówce :) To jedno z tych dań które dobre są ZAWSZE.



niedziela, 30 marca 2014

Sałata z pomarańczą i czerwoną cebulą

To jedna z moich ulubionych sałatek końca zimy i początku wiosny (poza buraczanym carpaccio). Czas taki, że surowizny rodzimej jeszcze brak, a już chce się czegoś świeżego. Na szczęście pomarańcze są u nas wtedy najsłodsze i dobrze to wykorzystać na najróżniejsze sposoby np na sałatki... również w wersji wytrawnej :)
Połączenie nie jakieś bardzo szokujące, choć nie dla wszystkich oczywiste - polecam spróbować póki jeszcze pomarańcze mamy słodkie :)




piątek, 28 marca 2014

Fasolowy smalec

Przepisów na wegetariański "smalec" w necie jest mnóstwo, na temat sposobu doprawienie można się spierać godzinami, bo jedni wolą z zielem angielskim i liściem laurowym inni z tymiankiem, jeszcze inni nie wyobrażają sobie smalcu bez czosnku… Sposób doprawienia, to pewnie bardziej kwestia uruchomienia tego co nam podpowiadają wspomnienia z babcinych, czy maminych działań w kuchni. Moja babcia robiła go z jabłkiem i cebulką a doprawiała banalnie prosto– majerankiem. O „smalcu” przypomniałam sobie właśnie wspominając babcię i próbując pomóc wyobraźni w przywołaniu klimatu z czasów smarkackich. Robiłam go w wielu wersjach (np. na samym tłuszczu kokosowym) ale ten, który jako bazę ma fasolę, poza przyjemnością łechtającą wspomnienia,  ma jeszcze jakiś sens żywieniowy (białko), więc ostatnio taki robimy najczęściej.
Trochę rozbudowałam wachlarz smakowy pamiętany z dzieciństwa o jałowiec i sezam, bo oba ładnie podkręcają smak, a sezam dodatkowo dodaje trochę „tłuszczowo wędzonej” nuty paście, w której samego tłuszczu jest niewiele.




Witamy :)

Jesteśmy parą z ponad dwudziestoletnim stażem w bezmięsności. Mamy dwójkę prawie dorosłych (tj jedno zupełnie dorosłe a drugie lada moment), od zawsze wegetariańskich dzieci. Kiedy zaczynaliśmy, wegetarianizm budził większe zdziwienie niż dziś, publikacji na ten temat było niewiele i wciąż trzeba było wszystkich przekonywać, że tak da się żyć.
Dziś na szczęście nie musimy już nikomu tłumaczyć, że wegetarianie nie żywią się trawą i trocinami, ale przypomnienie, że na wegetariańskim i nie tylko wegetariańskim talerzu nie musi być nudno, przyda się zawsze.

Ten blog powstaje z potrzeby uszeregowania naszych kuchennych i około kuchennych zapisków, które dotąd walały się na setce kartek, ale też z potrzeby podzielenia się tymi zapiskami bo ile można dyktować znajomym receptury na kartkach ;)

Chcemy by było tu możliwie lekko, zdrowo, łatwo, ciekawie, ale bez zadęcia tak, aby mógł się tu znaleźć także mięsożerca chcący przewietrzyć swoje myślenie o kuchni.

Zapraszamy :)