niedziela, 18 grudnia 2016

Pierogi bezglutenowe

Są potrawy, które na bezglutenowe przerabia się łatwo, ale i takie, od których potrafi rozboleć głowa. Ciasto pierogowe należy niestety do tych bardziej problematycznych. Przepisów na nie jest wiele, ale albo w smaku są szkliste i nijakie, albo ich elastyczność pozostawia wiele do życzenia.
To dzisiejsze ciasto stawia na mieszankę różnych mąk, tj takich, które zapewniają elastyczność (głównie tapioka) i bardziej wyraźny smak (mąka gryczana).
Praca z takim ciastem wymaga ciut innej taktyki i więcej cierpliwości, ale efekt, tj smak samego ciasta, jest bardzo zbliżony do tego, które znamy z tradycyjnych pierogów.



czwartek, 15 grudnia 2016

Boczniakowa zupa bezrybna

Baza dzisiejszej zupy, to tak naprawdę produkt uboczny, bo wykorzystuje wywar pozostały po gotowaniu selerowych plastrów z przepisu na "selerybę" KLIK. Produkt uboczny, albo kolejny dobry powód żeby selera a'la ryba przygotować. Część mojej rodziny twierdzi nawet, że to seler a'la ryba jest ubocznym produktem pozostałym po przygotowaniu tej boskiej zupy ale... nie mnie rozstrzygać ;)
Tak czy siak jest to jedna z naszych ulubionych zimowych zup bulionowych. Może nie specjalnie wartościowa w warzywa czy białko, ale znakomita w roli przystawki do bardziej treściwego obiadu (czy kolacji). Roboczo nazywam ją zupą bezrybną (morski smak glonów potęguje rybne skojarzenia), ale nie umiem powiedzieć czy jest to faktycznie smak jakkolwiek zbliżony do klasycznej. Tą w każdym razie gorąco polecam.


wtorek, 13 grudnia 2016

Seler a'la ryba

Kotlety z selera, udające rybne filety, zna każdy wegetarianin siermiężnych lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak proteina sojowa a'la schabowy i flaki z boczniaków, rozpalały "masową" wegetariańską społeczność, bardziej niż dziś pudding chia i wegańskie bezy z wody po cieciorce.
Kotlety z selerowych plastrów lub bezrybne pulpety, brylowały w jedynym ówczesnym wegetariańskim "portalu informacyjnym" czyli w  "wegetariańskim świecie" i serwowane były w wrocławskiej Vedze.
Mówiąc, że znał je każdy ówczesny roślinożerca nie przesadzam ani trochę... znał nawet taki co to (wtedy) nie za bardzo lubił rybne przypominacze, czyli np ja.  Zaryzykowałabym nawet tezą, że co prawda trochę później, ale wciąż jeszcze na długo przed nastaniem mody na sushi, niejeden z roslinożerców myślał, że nori to taki typowo wegetariański specyfik, mający umilać życie stęsknionym rybnego smaku roślinożercom ;)
Oczywiście selerowe kotlety pojawiały się i na naszym stole, przyprawione "przyprawą do ryb", obtoczone pokruszonymi płatkami kukurydzianymi i usmażone na złoto, ułatwiały zabawę w "typowo polski obiad".
Przypomniały mi o nich swego czasu otwarte klatki KLIK (polecam obejrzeć tym, których zawijanie selera w nori manualnie przerasta), a rok czy dwa później wyniosły je na salony dwie kultowe Panie czyli WeganNerd i Jadłonomia... Wszak moda się lubi powtarzać :)
Polecam tym, którzy mają ochotę pobawić się w oszukiwanie kubków smakowych lub mimo bezmięsności, nie wyobrażają sobie Wigilii bez czegoś na kształt ryby.


środa, 7 grudnia 2016

Pierogi z kapustą i grzybami

Jakiś czas temu, przeglądając stary babciny zeszyt z przepisami, stwierdziłam ze smutkiem , że mimo całej masy bezcennych przepisów na mniej lub bardziej wymyślne dania, brakuje mi w nim kilku tych najprostszych, codziennych, typu: zwykła, gotowana biała kapusta czy kluski z jabłkami. Babci pewnie wydawały się zbyt banalne by o nich pisać (przecie "ręka sama pamięta") a ja, mimo że starałam się zapisywać i zapamiętywać jak najwięcej, też nie wszystko dziś umiem odtworzyć tak dokładnie jak bym chciała.
Przypomniałam sobie o tym bólu serducha, przy planowaniu tegorocznych grudniowych wpisów i postanowiłam nie pomijać, początkowo odrzuconej wigilijnej oczywistości tj. pierogów z kapustą i grzybami.
Oczywista oczywistość jest taką tylko dla mnie i tylko teraz, nie wiem czego kiedyś przyjdzie żałować i komu ;)


środa, 30 listopada 2016

Sałatka z buraków i czarnej soczewicy

Soczewica zadomowiła się na dobre, nie tylko w kuchniach roślinożerców. Powszechnie stosowana jest czerwona (idealna w zupach i sosach),  zielona ( świetna w kotletach, farszach czy pasztetach), ale ciągle jeszcze trochę mniej znana najładniejsza z nich, czyli czarna. Ta zdecydowanie najlepiej sprawdza się w sałatkach, jest najbardziej wyrazista w smaku i zwarta.
Dzisiaj bryluje w zestawieniu z burakiem i jabłkiem w słodko kwaśnym sosie. Świetna w roli sałatki na wszelkiego rodzaju zimowych imprezach, lub w roli drugiego śniadania zabranego w pudełku do pracy.



wtorek, 29 listopada 2016

Chana masala z dynią

Rokrocznie z końcem listopada, łapię się na kompulsywnym kupowaniu dyni i pochłanianiu wszelakich dyniowych odsłon. Trochę tak jakbym usiłowała się najeść na zapas, by jakoś przetrwać ponurą perspektywę następnych dziesięciu miesięcy bez ukochanych hokkaido, makaronowej czy piżmowej, a trochę jakbym kurczowo chciała zatrzymać jesień.
Fazy mojej dyniowej fiksacji zawsze przebiegają podobnie - po pierwszym wrześniowo październikowym zachwycie daniami, w których dynia gra pierwsze skrzypce, przychodzi era tych, które "tylko" subtelnie wzbogaca i urozmaica.
Tak jest z dzisiejszym ciecierzycowym curry (chana masala), czyli powszechnie znanym klasykiem indyjskiej kuchni, który dzięki dyni, nabiera lekkości i jedwabistej struktury. I bez niej jest oczywiście świetny, ale własnie ten późnojesienny, wzbogacony o bakłażany czy dynię, kocham najbardziej.
Wachlarz przypraw przyjemnie mnie rozgrzewa od wewnątrz i utwierdza w przekonaniu, że mam jeszcze czas na zimową patriotyczną kuchnię.


niedziela, 13 listopada 2016

Makaron z brukselką

Swojskie dania na bazie makaronu, to moje ulubione "comfort food". Proste w przygotowaniu, szybkie (wystarczy kilkanaście minut) i błogo rozgrzewające żołądek i duszę. To dzisiejsze zawdzięczam psiapsiółce i jej opowieściom o dziadku, który zajadał się brukselką smażoną z boczkiem i podawaną z łazankami...
Tak, tak... zapewniam, że nie wszyscy mają brukselkowe złe wspomnienia z dzieciństwa ;)


czwartek, 10 listopada 2016

Pudding z tapioki z mango

Puddingi z nasion chia czy tapiokowych kuleczek, zawładnęły kilka lat temu masową wyobraźnią i pojawiły się we wszystkich możliwych knajpach dla roślinożerców i z roślinożercami sympatyzujących. Konkretnie ta wersja tapiokowego puddingu, była swojego czasu moim ulubionym deserem podawanym w poznańskim "Wypasie" ... do którego cyklicznie zaglądam. 
Deser bardzo prosty w przygotowaniu, więc od kilku lat przyrządzamy go w wielu różnych wersjach w domu, ale do tego konkretnego zestawu (mango + kokos), wracam najchętniej w sezonie jesienno-zimowym, w ramach walki z jesienną szarówką.
Przyjemnie mami dalekowschodnią nutą i słonecznie stymuluje ślinianki :)



piątek, 28 października 2016

Pęczotto z boczniakami i jarmużem lub szpinakiem

Każda pora roku ma swoje ulubione jednogarnkówki. Jesień (i zima) to zdecydowanie pora na wszelkie wariacje z kaszą w roli głównej. Dziś, nasze chwilowo ulubione, jesienne kaszotto czyli pęczak+boczniaki+jarmuż... lub szpinak. Pojawia się u nas wymiennie w obu wersjach - ja zdecydowanie wolę je w wersji jarmużowej (jest bardziej charakterny w smaku), a moje chłopaki w szpinakowej. Prosto, stosunkowo szybko i zawsze wybornie :)


środa, 26 października 2016

Zupa dyniowa z mlekiem kokosowym

W październiku trudno nie być zafiksowanym na dynię, a dynia w postaci gorącej zupy to absolutny "musteat" każdej jesieni.  Na blogu jest już co prawda kilka przepisów na dyniową zupę, taką z mlekiem kokosowym i białkową (soczewicową) wkładką KLIK, na zupę krem z dyni pieczonej z warzywami KLIK i prosty krem dyniowo-paprykowy KLIK
Brakuje jednak klasycznej, mocno orientalnej wersji. Aromatycznej, podkręconej liśćmi limonki (kafir), trawą cytrynową i mlekiem kokosowym. Podana z tostami skropionymi sokiem z cytryny lub cytrynowymi grzankami, przeniesie nas w cieplejsze strony globu i rozgrzeje lepiej niż szklanka whisky.


piątek, 21 października 2016

Spaghetti z sosem pomidorowo-bakłażanowym i pulpetami

Przepis, na makaron z  pomidorowo-bakłażanowym sosem, jest już co prawda na blogu, ale brakuje tu jego rozbudowanej wersji, ulubionej przez moją młodszą latorośl (o to danie prosił dzwoniąc z pociągu kiedy pierwszy raz zjeżdżał do domu na weekend).
W październiku co prawda naszą wyobraźnię najmocniej stymuluja dynie, ale to danie to na pewno jeden z dobrych patentów, na zakończenie z przytupem sezonu na bakłażany.

Inspiracją był przepis na makaron z pulpetami autorstwa niezawodnej Marty Dymek KLIK



środa, 12 października 2016

Placki dyniowe z sosem pieczarkowym

Jesienią, placki ziemniaczane na chwilę odchodzą w zapomnienie, a panowanie nad plackowym światem przejmują te dyniowe. Banalnie proste w przygotowaniu, świetne z wieloma dodatkami i kolorem rozświetlające szarą, jesienną rzeczywistość.


sobota, 8 października 2016

Kotleciki dyniowo jaglane (pieczone)

Są fakty, z którymi się nie dyskutuje - jesienne menu nie może się obyć bez dyni i tyle. Jak co roku o tej porze, dynie zdominowały moją kulinarną wyobraźnię i królują w naszym codziennym menu. Dyniowe mamy zupy i dyniowe desery, sałatki z dynią i dania główne... W części z nich dynia gra pierwsze skrzypce, w innych "robi za bazę", ale jak przystało na królową jesieni - wszędzie smakuje pysznie
Dziś prezentuję dyniowe kotleciki, czyli jedną z moich ulubionych pozycji na jesienne imprezy. Są świetne na gorąco i znakomite w roli zimnej przekąski. Doskonale smakują z lekkimi sosami jogurtowymi lub roślinnym sosem czosnkowym. Polecam.



wtorek, 27 września 2016

Krem z czerwonej soczewicy z mlekiem kokosowym

Coroczny rytuał wygrzewania się w nostalgicznym, jesiennym niskim słońcu, potrzebuje kilku atrybutów. Fotela ustawionego pod oknem, koca i aromatycznej zupy. Zupa krem sprawdza się tu najlepiej, dyniowa... lub jak ta dzisiejsza - z czerwonej soczewicy, podkręcona pomidorami i mlekiem kokosowym. Prosta i dość szybka w przygotowaniu, słoneczna, pachnąca rozgrzewającymi przyprawami... jedwabista. 
Gorąco polecam.



sobota, 24 września 2016

Fasolka szparagowa z pietruszkowym pesto

Jedno z najprostszych dań i jedno z tych, za które uwielbiam lato. Dań, bo mimo że fasolka szparagowa traktowana jest powszechnie jako dodatek obiadowy (z nieśmiertelną, OKROPNĄ bułką tartą), w tej wersji sama jest gwiazdą pierwszego planu. Wystarczy jej duża gorąca miska bez jakichkolwiek dodatków i jestem w niebie...
Korzystam, póki jeszcze ciągle można znaleźć fasolkę na straganach.



niedziela, 31 lipca 2016

Krem z cukinii z miętą

Połączenie cukierni i mięty, to jeden z moich ukochanych letnich zestawów. Pojawił się już na blogu w formie sałatki na bazie kuskusu KLIK i całkiem niedawno w zestawieniu z bobem KLIK, ale najczęściej gości u nas pod postacią prościutkiej zupy krem. Delikatnej, ale nie mdłej, właśnie za sprawą świeżej mięty. Orzeźwiającej, leciutkiej i bardzo letniej.



sobota, 2 lipca 2016

Pancakes na mleku roślinnym

Pisałam już wielokrotnie, że słodkie śniadania, to nie jest coś, co wzbudza we mnie jakieś specjalnie mocne emocje, a wszelkie naleśniki, bliny czy racuchy zdecydowanie wolę w wersji wytrawnej. Mam tak od zawsze.
Jednak nawet takiemu wadliwemu osobnikowi jak ja, przyjdzie czasem ochota eksces typu: słodkie placki do porannej kawy... szczególnie w roli nieśpiesznego weekendowego śniadania.
Pancakes'y są idealne w roli takiego wyjątku od reguły, lekkie, puszyste z mocno słodkim syropem i furą sezonowych owoców smakują po królewsku.
Oryginalne powinny być oczywiście na maślance i z jajkiem ale... mleko roślinne, odrobina octu jabłkowego i poczciwy banan zastępują je bez uszczerbku dla smaku ;)



środa, 29 czerwca 2016

Sałatka z bobu i pomidorów

Prosta letnia sałatka bazująca na sprawdzonym zestawieniu bób + pomidory. Świetna w roli letniej przekąski i jako uzupełnienie dań kuchni włoskiej. Jedna z tych, bez których trudno mi sobie wyobrazić początek lata.


piątek, 24 czerwca 2016

Chłodnik botwinkowy z chrzanem

Idealne jedzenie na upał to oczywiście chłodnik. Botwinkowy to jeden z moich ulubionych pewniaków, a taki podkręcony chrzanem i wodą po kiszonych ogórkach dodatkowo pobudza ślinianki i energetyzuje. Polecam "gorąco".



niedziela, 19 czerwca 2016

Quinoa z bobem, cukinią i fetą

To jedna z moich ulubionych propozycji na lekkie, letnie danie obiadowe. Słodkawa, delikatna komosa (quinoa) w roli bazy i młodziutki bób, podkręcony  miętą, fetą i chrupiącą cukinią.... Już sam zapach kusi i zwiastuje prawdziwe lato. Bardzo polecam :)


niedziela, 29 maja 2016

Kotlety jajeczne bezjajeczne (z ziemniaków)

Pyszne danie z resztek a'la smaki PRLu. Zalet ma wiele: jest odwiecznie uwielbiane przez dzieciaki, banalnie łatwe do przygotowania, a podane z mizerią, furą surówki z młodej kapusty, czy ogórków małosolnych, świetnie się sprawdza w roli lekkiego letniego obiadu.


sobota, 28 maja 2016

Spaghetti ze szparagowo-miętowym pesto

Są takie dania, o których nie chce mi się długo gadać, zdecydowanie lepiej energię zaoszczędzić na (błyskawiczne zresztą) gotowanie i na jedzenie. Szparagowe pesto to jedna z takich pozycji. -świetne w roli smarowidła kanapkowego lub dipu do chrupania surowych warzyw, ale podane z makaronem sprawia, że niewiele więcej mi potrzeba do szczęścia...



piątek, 27 maja 2016

Botwinka mojej babci

Moje zabawy kulinarne mają swój niezmienny rytm. Po uwielbieniu oczywistych i sprawdzonych zestawień, niezmiennie zaliczam fazę znudzenia i kombinowania. Wywracam do góry nogami ulubione zestawienia, orientalizuję, albo upraszczam na maksa. Zachwycam się bezgranicznie... by spokojnie móc wrócić  do wersji znanych "od zawsze". 
Dzisiejsza botwinka to właśnie wersja klasyczna... albo prawie klasyczna, bo moja babcia (z przyczyn dla mnie niezrozumiałych) nie lubiła pietruszki i selera,  więc jej oryginał tych warzyw nie zawierał. Zabielała też zupę klasyczną śmietaną, a nie roślinnym zamiennikiem, ale... śmiem twierdzić, że z łatwością by się dała oszukać, próbując naszej dzisiejszej wersji.
Podana z osobno gotowanymi ziemniakami i furą koperku, smakuje jak początek lata w czasach kiedy byłam dzieckiem :)



czwartek, 12 maja 2016

Calzone ze szparagami i suszonymi pomidorami

Dziś dalszy ciąg szparagowego obłędu, i dalej pozostajemy we włoskim klimacie, zmieniamy tylko kolor na zielony. 
Calzone czyli duże włoskie drożdżowe pierogi, nadziewać można niemal wszystkim, a zestaw: zielone szparagi, suszone pomidory i zielony groszek,  to chwilowo moja ulubiona wersja. Pyszne, średnio dietetyczne, niewegańskie i niebezglutenowe... Znakomite w roli ciepłego dania obiadowego, ale też równie smaczne na zimno np. na majowym pikniku,  lub zwyczajniej: w roli drugiego śniadania w pracy lub szkole. Rozpusta w najczystszej postaci :)


czwartek, 5 maja 2016

Makaron ze szparagami w bazyliowym sosie

Na szczęście są na tym świecie rzeczy, które opierają się rzeczywistości średniostabilnej... maturom, burzom politycznym i innym gazetowym newsom. Jedną z takich moich ulubionych stałych, jest równanie maj = szparagi. Rokrocznie dyktuje ten sam rytuał - pierwsze upolowane białe szparagi pożeramy najzwyczajniej w świecie, tj. ugotowane, polane oliwą lub masłem. Pierwsze i drugie i trzecie... i czasem jeszcze czwarte, ale później niezmiennie przychodzi pora na szparagowy makaron... bo szparagi i makaron to związek idealny. 
Ten dzisiejszy jest pyszny, kremowy, wyraźnie bazyliowy i "serowy" w smaku, ale bez dodatku jakiegokolwiek nabiału. Bardzo polecam :)


piątek, 22 kwietnia 2016

Risotto z groszkiem i rzodkiewkowym pesto

Pierwsze rodzime zieleniny rozkręcają apetyt na nowe, równie mocno jak długo wyczekiwane, prawdziwe wiosenne słońce. Młodziutka pokrzywa, liście rzodkiewki i pierwszy szpinak stopniowo opanowały prawie wszystkie moje posiłki... Burgery ze szpinakowym pesto, koktajle, zapiekanka ziemniaczana z pokrzywą, kanapki, twarożki... póki co tylko owsianka ostała się w swojej tradycyjnej formie, ale kto wie co jeszcze się może zdarzyć ;)
Dziś, trwając w zielonym obłędzie, dzielę się patentem na risotto z rzodkiewkowym pesto. W zestawie z zielonym groszkiem smakuje wybornie i pięknie barwi świat na zielono.


poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Surówka z fenkuła z jabłkiem

Fenkuły (koper włoski) to kiepsko oswojone warzywo i ciągle jeszcze zbyt rzadko gości na naszych stołach. Trochę nas przeraża anyżowym aromatem i nie bardzo wiemy co z czym i jak. Polecam poeksperymentować z fenkułem w surówkach i anyżową nutę zrównoważyć limonką/cytryną lub słodkim jabłkiem. Zakochamy się w nim na pewno :)
Dzisiejsza, to próba odtworzenia tej, która zachwyciła mnie w poznańskiej "Oślej ławce" klik. Prosta, orzeźwiająca i pyszna. Bomba witaminowa w wiosennym kolorze. 

sobota, 2 kwietnia 2016

Krem selerowo-migdałowy

Seler i migdały pasują do siebie idealnie. Subtelne i łatwe do zdominowania przez mocne smaki, rozkwitają kiedy dać im razem delikatnie wybrzmieć.  Podkręcone jabłkiem i czosnkiem tworzą zupę, która nawet na wystawnym obiedzie nie będzie grać roli kopciucha, a codzienny posiłek zamieni w pysznego dopieszczacza.


czwartek, 31 marca 2016

Tofucznica z pieczarkami

Wszelkie roślinne zamienniki tradycyjnych potraw to temat niekończących się dyskusji... że "po co podrabiać", że "jak się już z czegoś rezygnuje, to ponosząc pełne konsekwencje", że "to nie to samo w smaku" lub, że "tofu jest beeee"... Ja jestem z tych co z lubością poszerzają spektrum roślinnego gotowania, lubię różnorodność smaków, baaaardzo lubię zabawę w kuchni i (co najważniejsze) uwielbiam tofu, więc jestem oczywiście na TAK. 
Tofu samo w sobie ma smak nijako-tekturowy, ale jest cudownie plastyczne i jeśli tylko je troskliwie dopieścić, lub potraktować  jako "budulec", daje nieograniczone możliwości smakowe... Prawie tak samo nieograniczone jak kasza jaglana :)
Dzisiejsza tofucznica, to jedna z prostszych potraw z tofu, dobra dla ocieplenia stosunków z tofusceptykami. Świetnie znana wszystkim weganom, obecna na wielu wege blogach i choć jest kopią tej jajecznej, radzę dać jej szansę ... bo jest po prostu bardzo smaczna.

środa, 23 marca 2016

Mazurek Raffaello (bezmleczny)

Dziś mazurek dla tych, którzy z wyboru (czy konieczności) rezygnują z nabiału i wszelkich produktów odzwierzęcych... ze specjalną dedykacją dla mojej nietolerującej nabiału siostrzenicy Jagienki. Mleczno-kokosowy, jak znane wszystkim praliny, ale mleczny dzięki  kaszy jaglanej... choć kasza zupełnie nie jest tu wyczuwalna. To jeden z tych deserów, które spokojnie można postawić na stole u babci i nikt nie pozna, że jest zweganizowany ;)



wtorek, 22 marca 2016

Jajka nadziewane suszonymi pomidorami i awokado

Jajka faszerować można na setki sposobów - ogranicza nas tylko własna wyobraźnia i odporność kubków smakowych ;) Te dzisiejsze to sprawdzony, aromatyczny zestaw suszone pomidory + awokado.... jeden z moich ulubionych.


poniedziałek, 21 marca 2016

Pasztet warzywno-orzechowy z czarnuszką

Świąt roślinożercy bez pasztetów sobie nie wyobrażam, ćwikła czy sos tatarski same nie miałyby bez nich racji bytu.... Układając w głowie tegoroczny zestaw nie mogłam pominąć tego przepisu, bo powstał z tęsknoty za jednym z moich ulubionym pasztetów - dyniowym KLIK. Bazą tego są co prawda warzywa korzeniowe, ale wachlarz smaków mamy bardzo zbliżony. Podobna jest też jego tekstura i łatwość krojenia (mimo, że nie ma w nim kaszy czy płatków). Idealny pasztet na pożegnanie zimy :)

niedziela, 20 marca 2016

Mazurek krówkowy

Taki mazurek piekło się w moim domu prawie od zawsze. Wgryzł mi się w głowę na tyle mocno, że dopiero będąc bardzo już wyrośniętą nastolatką, zorientowałam się, że słowo "mazurek" nie jest zarezerwowane tylko dla krówkowego nadzienia na kruchym spodzie...  ale i tak do końca nie uwierzyłam w to nigdy ;)
To też jeden z dwóch ukochanych mazurków moich chłopaków, więc ciągle jeszcze obowiązkowa pozycja na naszym Wielkanocnym stole. Słodki tak, że tylko dzieciaki są go w stanie wsuwać hurtowo... albo wyjątkowo odporni słodyczożercy. Niewegański, niedietetyczny i niebezglutenowy. Rozpustny i kaloryczny do granic, jedzony raz do roku sprawia, że czuję się smarkato, bezpiecznie i błogo.



sobota, 19 marca 2016

Kotlety pieczarkowo-jaglane

Dziś prosty przepis na bezmięsne kotlety. Nie ma w nich nic zaskakującego dla wieloletnich roślinożerców, ale na pewno ucieszą tych początkujących. Przygotowane z łatwo dostępnych składników, nie wymagające blendowania, czy mielenia - bezproblemowe. Idealne dla tych, którzy wolą klasyczne znane smaki i swojski zestaw przypraw bez wydziwiania. Zwyczajnie pyszne.
Łatwo za ich pomocą  przekonać do jaglanki nawet największych kaszosceptyków. 


czwartek, 17 marca 2016

Rosół wege

Legenda rodzinna głosi, że to rosół uratował mojego ojca przed śmiercią głodową we wczesnym niemowlęctwie, kiedy to okazało się, że nie trawi mleka. Nie wiem na ile podkolorowana historia (bo trochę podkolorowana na pewno), ale od zawsze baaaardzo poruszająca moją wyobraźnię.
Umiłowania do rosołu jednak po ojcu nie odziedziczyłam - w dzieciństwie z talerza wybierałabym najchętniej tylko natkę pietruszki i makaron... Zdecydowanie bardziej pociągały mnie treściwe zupy w stylu harcersko-wojskowym (typu grochówka czy fasolowa), niż takie klarowne zupy nic... Do czasu.
Próżna dorosłość przyniosła rosołowy zachwyt, miłość do lubczyku i cierpliwego długiego warzenia strawy. Z czasem doceniłam delikatny, a jednocześnie wyraźny rosołowy aromat i subtelność formy - przekornie doceniłam dopiero w bezmięsnej wersji ;) Jednak, trochę zgodnie z rodzinną tradycją, przypominam sobie o rosole najczęściej w chwilach kryzysowych, takich jak ostatnie przeziębienie... Tak, rosół zdecydowanie ratuje życie :)


niedziela, 13 marca 2016

Brukselka w pomidorach

To potrawa tak prosta, że prawie nie ma co opisywać, ale w naszym domu ma miejsce szczególne, bo dzięki tej wersji moje dzieciaki od wczesnego dzieciństwa uwielbiają brukselkę.
Wyraźnie kwaśna, dzięki czemu brukselka nie ma prawa przebijać goryczką, a tylko słodkawo podbija  całość (brukselka lubi zestawienia słodko kwaśne). Jedyne na co trzeba uważać to czas duszenia, bo brukselka koniecznie musi być jeszcze jędrna... rozciapana to grzech ciężki ;) 
Z czasem wzbogaciłam to danie o dodatek wędzonej papryki, która jeszcze 10-15 lat temu była zwyczajnie nie do dostania, ale tylko tyle ją różni od tej, którą w moim w domu gotowało się od zawsze.



sobota, 12 marca 2016

Sos bezmięsny (pieczeniowy) do klusek

Wielkopolskie "kluski na parze", "szagówki" lub tradycyjne kluski śląskie, z nieśmiertelną gotowaną kapustą, to jedne z tych dań, do których zwykły wachlarz sosów roślinożercy nie wystarcza. Pomidorowy to kompletnie nie ta bajka, warzywny jest zbyt wielosmakowy, pieczarkowy czy grzybowy od biedy daje radę, ale nic nie zastąpi tu jednorodnego gładkiego sosu z wyraźną nutą "wędzono-smażoną". Takie niezbędne, bardzo wyraźne niby nic...

Lata temu (na początku mojego mięsoniejedzenia), na wszelkie kluskowe okazje, moja mama przygotowywała dla mnie oszukany sos mięsny, tj. soczewicowy z karmelizowanym cukrem i cebulą. Prawie o nim zapomniałam, bo na co dzień rzadko gotujemy dania, które jakkolwiek wpisują się w taki najbardziej typowy polski schemat. Kiedy półtora roku temu Marta Dymek wstawiła na swojego bloga  roślinny sos pieczeniowy KLIK, zapachniało mi nostalgicznie i wróciłam do maminej metody, mocno jednak podrasowanej patentem Marty. I tak zeszłoroczna zima minęła nam pod znakiem cyklicznych obiadów "prawie patriotycznych"... Tradycja zdecydowanie warta podtrzymania ;)


wtorek, 1 marca 2016

Krem z białych warzyw z czarną soczewicą

Zimowy klasyk, ratujący życie w czasie kiedy do sezonowych warzyw daleko, a nam znudziły się wszystkie kapuśniako-grochówki. Świetny jako strawa codzienna, ale daje też radę w roli dania na specjalne okazje. Sycąca, delikatna zupa... delikatna, ale na pewno nie nudna :)

środa, 24 lutego 2016

Pappardelle z boczniakami w nerkowcowym sosie

W nerkowcowych sosach do makaronu, zakochałam się bez pamięci... Idealnie zastępują śmietanę, a płatki drożdżowe, dodają całości na tyle mocno serowego smaku, że żaden z moich serolubnych panów nawet nie sięga po parmezan. Świetnie się sprawdzają podawane od razu i pod postacią makaronowych zapiekanek.
Konkretnie tym dzisiejszym, boczniakowym,  ucieszyłam ostatnio pewną miłośniczkę białych sosów, u której jakiś czas temu zdiagnozowano alergię na nabiał i odtąd była święcie przekonana, że serowo śmietanowy smak pożegnała na zawsze... Polecam gorąco... nie tylko wegeodmieńcom.


poniedziałek, 22 lutego 2016

Krupnik wege

Sama nie wiem jakim cudem dotąd nie było na blogu tej zupy... Krupnik to zimowa podstawa i w sezonie pojawia się na naszym stole kilkukrotnie. Zwykle w takiej wersji jak poniższa, bardzo sycącej, bo uzupełnionej o czerwoną soczewicę w roli białkowej wkładki. Świetny w roli samodzielnego posiłku, np. na zimową obiadokolację po pracy.
Niby nic nowego (każdy przecież zna krupnik), ale na dni kiedy chodzą za nami klasyczne smaki, krupnik zawsze będzie idealny.



niedziela, 14 lutego 2016

Pasta buraczano-orzechowa

Buraki już dawno wyrwały się z roli jedynie tylko dodatku obiadowego. Brylują w ciastach, sałatkach, burgerach, a w modnych knajpach, buraczany krem z mlekiem kokosowym stał się chyba bardziej popularny niż swojski barszcz (!?)
Mimo delikatnej śmieszności mód wszelakich, akurat ta na wyciąganie na salony zwykłych rodzimych warzyw, bardzo mnie cieszy... A pieczone buraki zimą, to na naszym stole rzecz bardziej powszechna niż chleb... chyba, że chleb z burakiem, w formie pysznej orzechowej pasty...


czwartek, 21 stycznia 2016

Sałatka z buraków, pęczaku i jabłka

Buraki w okresie zimowym stanowią bazę połowy moich sałatek. Uwielbiam je bezgranicznie i praktycznie każde odpalenie piekarnika wykorzystuję jako pretekst na dorzucenie gdzieś z boku kilku sztuk zawiniętych w folię (pieczone są zdecydowanie najlepsze). Buraczanych sałatek  jest już kilka na blogu np: efektowne buraczane carpaccio lub ta z pomarańczą), i te bardziej codzienne , wystarczające jako samodzielny posiłek, jak ta z buraków i kaszy gryczanej.
Dziś też jedna z tych codziennych, sprawdzająca się świetnie zabierana w pudełku do pracy, prosta, pyszna, sycąca, zdrowa i wykorzystująca wszystko to co najlepiej smakuje zimą.



wtorek, 19 stycznia 2016

Majonez sojowy

Ostatnio z dużą przyjemnością ograniczam nabiał i jajka, ograniczam tam gdzie ich dodatek z łatwością można pominąć, a już szczególnie w produktach gotowych tj. tam gdzie ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Jako, że moi panowie majonez wielbią i spożywają niemal codziennie, a skład kupnego mnie (łagodnie mówiąc) nie zachwyca, przepis na roślinny zamiennik męczył mnie długo. Podawałam już tu kilka patentów na nasze majonezopodobne dipy, smaczne, dużo zdrowsze i lżejsze, ale jednak sprawdzające się tylko do określonych potraw. Nie tak uniwersalne jak kupny jajeczny i traktowane przez moich chłopaków jako ciekawy przerywnik, a nie zwykły niezbędny element lodówki. Domowy sojowy jest jednak absolutnie cudowny. Nie wymaga  namaczania czegokolwiek (jak nerkowcowy czy słonecznikowy), gotowania czegokolwiek (jak fasolowy). Robi się go dosłownie w 5 minut, bez ryzyka, że się zwarzy, rozwarstwi lub będzie pływający. Gęsty, gładki, aksamitny... cudowny!!! W smaku praktycznie nie do rozróżnienia od zwykłego, uwiódł moich wybitnie majonezożernych facetów na tyle, że sami orzekli, że zwykłego możemy już nie kupować.
Wadę ma jedną - jest tak samo kaloryczny jak klasyczny... czyli "prawie" ideał ;)



czwartek, 14 stycznia 2016

Makaron z pomidorami, soczewicą i bakłażanem

Co prawda to już nie szczyt sezonu na bakłażany, ale ostatnio zamrugały na mnie wymownie ze sklepowej półki i skusiły na jeden z moich ulubionych makaronów. W wersji sycząco białkowej (czerwona soczewica), pełnoziarnistej i kusząco pysznej.
Idealnej na złamane serducho, podły nastrój i wszystkie okropne newsy, którymi masakrują media.



niedziela, 10 stycznia 2016

Pasta z zielonej soczewicy

To jedna z tych past, które robią się same, "przy okazji". Jednego dnia, gotujemy ciut więcej niż trzeba soczewicy do obiadu, drugiego w kilka minut przygotowujemy pastę, nad którą niewiele trzeba myśleć. Prostą w smaku, idealną do szklonych kanapek, dla dzieciaków nie lubiących kontrowersyjnych kombinacji smakowych. Całoroczną, dobrą dla początkujących roślinożerców.