Zdarzyło Wam się zaprosić rodzinę na kolację i o tym zapomnieć?
Albo sknocić ciasto i na gwałt potrzebować zamiennika?
Albo wrócić z pracy później i w gorszej kondycji psychofizycznej niż spodziewana, a od progu usłyszeć, że na jutro do szkoły dziecię ma przynieść ciacho?
Albo odebrać telefon, że za piętnaście minut znajomi wpadną na kawę bo są w pobliżu?
Albo po prostu mieć ochotę na coś grzesznego, przy jednoczesnym braku chęci długiego stania w kuchni?
To brownie jest idealne na wszystkie tego typu chwile.
Plusy tego przepisu mogę wymieniać bez końca - robi się je w 5-10 minut (wliczając wyciąganie miksera i szukanie po szafkach resztek czekolady) i piecze minut 15.
Składniki mamy zwyczajne i można je zmieniać dowolnie w zależności od okazji (np dodać przyprawę piernikową czy odrobinę alkoholu).
Poradzi sobie z nim każdy, ten kto ma dwie lewe ręce do prac kuchennych, a także kilkuletnie dziecko (z nadzorem, bo potrzebujemy miksera i gorącego pieca :).
Minusy to ciacho też ma, przynajmniej trzy - jest zdecydowanie za dobre, zdecydowanie za kaloryczne i zawsze zdecydowanie za mało go jest ... choć to akurat czasem jest zaletą :)
Teraz konkrety - to nie autorski przepis, tylko delikatna przeróbka przepisu na brownie Jamiego Oliwiera, z książki "30 min w kuchni". Wydawało mi się, że wszyscy którzy chcieli, już przepis znają, ale znów ostatnio byłam przez mamę i ciotkę pytana o składniki więc wstawiam i tu.
Podaję w wersji bezglutenowej, bo mam w rodzinie chorego na celiakię, ale oczywiście można użyć dowolnej innej mąki.
Brownie nieperfekcyjnej pani domu
Składniki:
- 2 tabliczki dobrej gorzkiej czekolady (ewentualnie 1 gorzka i 1 mleczna)
- 250 masła (najlepiej miękkiego)
- 180-200 gr brązowego cukru (może być też oczywiście zwykły biały)
- 5 płaskich łyżek kakao
- 5 płaskich łyżek mąki jaglanej (u mnie zmielona w młynku kasza jaglana) ale może być też oczywiście pszenna i każda inna
- 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
- cukier lub ekstrakt waniliowy
- 4 jajka
- szczypta soli
- garść dowolnych orzechów czy migdałów (możemy też oczywiście dołożyć ulubione suszone owoce)
Przygotowanie:
Piekarnik nastawiamy na 200 stopni. Rozkruszamy czekoladę (np uderzając trzonkiem noża w nierozpakowaną tabliczkę położoną na kuchennym blacie) - nie musi być bardzo drobno, po prostu ułatwiamy mikserowi życie.
Wszystkie składniki wkładamy do misy miksera (z końcówką noża).
Kolejność wsadzania jak w liście składników, bez przejmowania się "suchymi i mokrymi", spokojnie może być wszystko na raz :)
Miksujemy chwilę i nie przejmujemy się jak zostaną kawałki czekolady (będą fajne czekoladowe grudki).
Małą formę do ciasta (tortownicę, większą formę do tart czy zwykła kwadratową blaszkę ok 30/30 cm wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy na nią ciasto, posypujemy orzechami i solą (koniecznie).
Wstawiamy do piekarnika na górną półkę i pieczemy ( wysokie na ok 2 cm potrzebuje 12-15 min)
W tym czasie możemy ogarnąć domowy poligon, czy w panice latać po domu w poszukiwaniu drugiego buta ;) albo ... otworzyć gościom, którzy własnie dzwonią do drzwi :)
Po upieczeniu ciasto będzie miało podpieczone boki i lekko elastyczny środek.
Można jeść ciepłe, ale najlepsze jest jak przestygnie, podawane z gałką lodów waniliowych lub kleksem jogurtu.
Wiesz,co ja zrobiłabym z tym ciastem w pierwszej kolejności?-bezczelnie wydłubałabym i pożarłabym wszystkie orzechy:))))Pięknie wygląda ten perfekcyjny nieperfekcyjny wypiek:)
OdpowiedzUsuńhehe a przyjrzałaś się drugiej focie ? Ja dopiero po wklejeniu zdjęcia zorientowałam się ze w międzyczasie ktoś jednego orzecha wyskubał :)))))))))
OdpowiedzUsuńTo nie ja;)
OdpowiedzUsuńI po co ja tu wchodziłam :)))
OdpowiedzUsuńMi bardzo miło że zaglądasz :P
UsuńSuper https://google.pl
OdpowiedzUsuńczesto takie jem
OdpowiedzUsuń