środa, 21 stycznia 2015

Placki po "węgiersku"

Nie zliczę ile razy przez ostatnie dwadzieścia kilka lat usłyszałam frazy typu: "chętnie zrezygnowałbym z mięsa, ale żaden facet długo nie pojedzie na sałacie", albo "ale wiesz twoi faceci jednak muszą zjeść coś treściwego?" lub "ja dużo ćwiczę i biegam, więc nie mogę być wege", czy ostatnio: "latem fajnie,  fajnie, ale ja zimą po nartach muszę zjeść jakiś konkret" ...
Już nawet na tego typu stwierdzenia/pytania nie odpowiadam, ale pamiętam jeszcze ile kosztują stresu ... szczególnie mamy wegetariańskich dzieci czy nastolatków płci męskiej ;)
Ten post to jednak nie rozważania na temat diety, zdrowia, tego ilu sportowców nie je mięsa, ile białka w białku, tłuszczu w tłuszczu, czy czego tam jeszcze. Dziś przepis zupełnie nie dietetyczny, mający pokazać, że nawet męski żołądek, zimą i po wysiłku fizycznym, można przyjemnie nasycić czymś zwyczajnym, treściwym i wartościowym, ciągle jednak bez kawałka mięsa :)




Placki po "węgiersku"



Składniki:
(na 5-6 placków śr ok. 20 cm)


Farsz:
  • ok.600 g pieczarek
  • 2 łodygi selera naciowego
  • 2 cebule
  • 1 duża czerwona papryka
  • ok 400-600 g pomidorów krojonych (własnych ze słoika lub puszkowych)
  • 2 czubate łyżeczki czerwonej czubricy
  • 1-2 ząbki czosnku

  • 8-10 suchych płatów proteiny sojowej ( kotletów sojowych) lub granulat sojowy
  • 1/4 łyżeczki ziarenek kminku
  • 1/4 łyżeczki ziaren kolendry
  • 1/4 łyżeczki kozieradki
  • 4 ziarenka jałowca
  • 2 liście laurowe
  • 1 duży ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka lubczyku
  • 1 łyżeczka majeranku lub cząbru
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki
  • 1 łyżeczki soli
  • pieprz cayenne lub chili w proszku
Placki
  • ok 1000-1200 g ziemniaków
  • ok.2 łyżki mąki pszennej (u mnie razowej ale może być oczywiście zwykła )
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 czubata łyżka zmielonego siemienia lnianego
  • 1 mała cebula
  • sól
  • opcjonalnie: 1 jajko (jeśli mamy drobno starte ziemniaki, dodajemy mąkę ziemniaczaną i zmielone siemię to jajko nie jest konieczne)
  • dobry olej do smażenia


Przygotowanie:

Płaty proteiny sojowej wrzucamy do średniego garnka, wsypujemy przyprawy: roztarty w moździerzu kminek, kolendrę i kozieradkę, całe ziarna jałowca, liście laurowe, posiekany czosnek, lubczyk, majeranek, słodką i ostrą paprykę oraz sól.
Zalewamy wodą (tylko tyle żeby kotlety były w niej zanurzone) i gotujemy pod przykryciem na małym ogniu, aż płaty dobrze zmiękną (ok 20-30 min) i wchłoną większość wody.
Po ugotowaniu kroimy proteinę w drobną kostkę lub paski*

W czasie kiedy proteina się gotuje kroimy drobno cebulę i podsmażamy na oleju. Dodajemy oczyszczone, pokrojone pieczarki i seler, podsmażamy/dusimy 5-10 minut dodajemy pokrojoną paprykę, posiekany czosnek i pomidory ze słoika/puszki.
Doprawiamy czerwoną czubricą, solą i chili.
Do warzyw dorzucamy pociętą proteinę sojową i dusimy całość jeszcze kilka minut, aż papryka wystarczająco zmięknie.

Obrane ziemniaki ścieramy na drobnej tarce ręcznej lub mikserem wyposażonym w tarcze to ścierania - do zwykłych placków ziemniaczanych wolę ziemniaki starte na grubych oczkach, ale do większych placków (jak te), w które mamy zawinąć farsz, lepiej się sprawdzają drobno starte.
Dodajemy drobno posiekaną cebulę, mąkę, zmielone siemię lniane, odrobinę soli i opcjonalni jajko.
Zostawiamy na kilka minut żeby ciasto odpoczęło.
Na dobrze rozgrzaną i posmarowaną olejem patelnię  (placki żeby się dobrze usmażyły nie muszą ociekać tłuszczem ... no chyba, że mają ;), łyżka nakładamy ciasto i rozpłaszczamy na ok 20 cm placki.
Smażymy aż będą złote, obracamy i dosmażamy z drugiej strony.
Na usmażone placki nakładamy gorący farsz, składamy i podajemy ... koniecznie z jakąś sezonową surówką, albo jeszcze z dodatkowym sosem np. czosnkowo-jogurtowym:)



* Proteinę radzę dorzucić do sosu ugotowaną (jak w przepisie), ale jeśli kaloryczność dania ma być naprawdę duża, a proteina chrupiąca, można ją dodatkowo podsmażyć na mocno rozgrzanej patelni i dorzucić do warzyw na samym końcu.



2 komentarze:

  1. Ja mam chyba męski żołądek, bo wciągnęłabym takiego placka w sekundę ;) :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Robiłam podobne i moja mama - fanka tradycyjnych placków po węgiersku była zachwycona. A swojego chłopaka już na szczęście dawno temu przekonałam, że się może najeść po wegańsku po uszy i konkretnie ;)

    OdpowiedzUsuń