Po takim buncie uznaję, że już z gruntu wolno mi wszystko :)
Traktuję to danie po prostu jak dobry makaron i kolejny sposób na boczniaki.
Jako, że jeszcze ciągłe trzymam się kurczowo końcówki sezonu szparagowego, dziś przedstawiam wersję tego dania z dodatkiem zielonych szparagów, ale zapewniam - bez nich jest równie dobra.
Boczniakowa carbonara
Składniki:
- 500 g spaghetti, linguine lub tagliatelle
- ok. 350 g boczniaków
- 150 ml wytrawnego, lub półwytrawnego białego wina
- pół główki czosnku (ja daję 3/4 ale my należymy do czosnkolubów, można oczywiście dużo mniej)
- 3 duże zółtka od szczęśliwych kur
- 50 ml śmietany (niekoniecznie, wystarczy ta sama ilość wody z gotowania makaronu)
- 2 garści startego sera typu parmezan
- mały pęczek pietruszki
- sól
- świeżo mielony czarny pieprz
- kilka łyżek dobrej oliwy z oliwek
- dodatkowo ewentualnie pęczek zielonych szparagów (może być młoda cukinia lub groszek) *
Przygotowanie:
Wstawiamy wodę na makaron.
Boczniaki kroimy na paski, czosnek siekamy drobno lub przeciskamy przez praskę.
Pietruszkę siekamy, żółtka wybijam do odrębnej miseczki i mieszamy ze startym parmezanem.Makaron wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy al dente.
Boczniaki wrzucamy na wysoką patelnię z kilkoma łyżkami oliwy, posypujemy solą i pieprzem żeby puściły sok. Podsmażamy chwilę na średnim ogniu.
Do boczniaków wlewamy wino, czekamy, aż płyn się zredukuje i jeszcze chwilę smażymy (przesuszamy) grzyby.
Dodajemy posiekany, lub przeciśnięty przez praskę czosnek, smażymy chwilę uważając zeby się czosnek nie przypalił.
Dodajemy posiekaną pietruszkę, pieprzymy obficie i odcedzony makaron.Mieszamy dokładnie i zdejmujemy patelnię z gazu.
Zalewamy makaron rozbełtanymi żółtkami, wymieszanymi z parmezanem i odrobiną wody z gotowania makaronu lub śmietanką.
Szybko mieszamy, żeby masa dokładnie pokryła kluski, była wilgotna, ale nie ścięta na jajecznicę.
Podajemy od razu.
*
Jeśli używam szparagów, to pozbawiam je zdrewniałych jasnych końcówek, kroję na 2-3 cm kawałki i gotuję w małym rondelku, w odrobinie wody kilka minut.
Ugotowane dodaję do makaronu.
W wersji bardziej fikuśnej - odkrojone łebki gotuję jak wyżej, a z reszty obieraczką do warzyw robię wstążki i gotuję razem z makaronem (wrzucone do niego na 3 minuty przed końcem gotowania)
Jak to dobrze,że jestem po obiedzie,bo na widok takiego makaronu od razu leci mi ślinka:)I boczniaki uwielbiam,a jeszcze w tym roku nie robiłam,bo ciągle coś innego na tapecie do zjedzenia w pierwszej kolejności.Wiesz,że ja też nie robię klasycznej carbonary?Tłuste to i kaloryczne w czorty.Wolę inne makarony:)
OdpowiedzUsuńno pyszne
OdpowiedzUsuń