Lato nie może się obejść bez prostych "włoskich" smaków i ... bez botwiny. Dziś botwina w formie tortellini, która równie świetnie się sprawdza się w tych małych pierożkach, jak klasyczny szpinak (albo i lepiej ;) Farsz z bałkańskim serem jest wyrazisty i bardzo prosty, a kształt ... to kwestia drugorzędna - ravioli czy tortellini, cokolwiek przyjemniej nam się lepi ... i je :) Polecam gorąco.
Tortellini z botwiną
Składniki
(dla ok. 4 osób)
ciasto:
(ilość ciasta zależna od tego jak cienko będziemy wałkować i jak duże pierożki lepić)
- ok. 270-300 g mąki
- ok. 1/2 szklanki wody
- 1 łyżeczka oliwy
farsz:
- 2 pęczki botwiny
- 2-3 średnie buraczki
- ok.125 słony ser bałkański (typu feta)
- 1-2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- świeżo mielony pieprz
do podania:
- 1-2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- sól, świeżo mielony pieprz
- podprażone pestki dyni liście szałwii lub kiełki
- tarty ser typu parmezan (niekoniecznie)
Przygotowanie:
Botwinę dokładnie płuczemy z piasku i siekamy (łodyżki dość drobno żeby nie przebijały pierożków większymi kawałkami).
2-3 buraczki (zależnie od wielkości) ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Na większej patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy z przeciśniętym ząbkiem czosnku, dorzucamy starte buraczki i posiekane botwinkowe łodyżki.
Mieszamy, dusimy pod przykryciem chwilę i dorzucamy pokrojone liście.
Dusimy całość pod przykryciem kilka minut, aż botwina zmięknie.
Odkrywamy i odparowujemy farsz na małym ogniu.
Zdejmujemy z ognia, łączymy z pokruszonym drobno serem (np. za pomocą widelca).
Pieprzymy do smaku i studzimy.
Z przesianej mąki, wody i odrobiny oliwy zagniatamy ciasto.
Zagniatamy dość długo - tak by było bardzo elastyczne i gładkie.
Odkładamy kulę ciasta do miski i przykrywamy ściereczką na 15-30 min - żeby "odpoczęło".
Odkrawamy kawałek ciasta (ok 1/3 -1/4) i wałkujemy na przesypanej mąką stolnicy na cieniutki placek (dobrze zagniecione ciasto będzie elastyczne i nie ma ryzyka, że się rozpadnie w trakcie gotowania).
Niewielką szklanką wycinamy kółka (jeśli chcemy tortellini o owalnych bokach), lub kroimy ciasto na kwadraty o bokach ok. 4cm - jeśli chcemy tortellini o szpiczastym końcu (moje dzieciaki nazywają je elfickimi uszkami :)
Na kółka/kwadraty nakładamy łyżeczką małe porcje dobrze przestudzonego farszu.
Zlepiamy pierożki dokładnie po przekątnej (w trójkąty/półkola), a następnie łączymy przeciwległe wierzchołki.
Układamy na przesypanej mąką stolnicy, przykryte ściereczką (żeby nie obeschły).
Gotujemy partiami w osolonym wrzątku (krótko - ok minutę od wypłynięcia).
Podajemy z delikatnie przesmażonym na oliwie czosnkiem i podprażonymi pestkami dyni. KONIECZNIE z dużą porcją sezonowej sałatki :)
Wygląda przepysznie. Klejenie jednak mnie przeraża. Choć może warto?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto ale obiektywna nie jestem bo lubię taki manualny relaks :) Tak czy siak jak Cię przeraża lepienie to polecam ravioli (kwadraty prościej się robi i lepi) lub pierogi z tym samym farszem (większe więc mniej lepienia :)
UsuńJęzyk uciekł mi...wiadomo gdzie,a do obiadu jeszcze tyle czasu ;) Cudowne torellinki:)
OdpowiedzUsuń