poniedziałek, 23 stycznia 2017

Kotlety z tofu i marchewki

Dzisiejsze kotlety, to dobra propozycja na szybki, codzienny obiad. Stanowią dobre źródło białka, a nie wymagają moczenia i długiego gotowania strączkowych - przygotujemy je w tym samym czasie kiedy ugotują nam się ziemniaki czy kasza. Nie wymagają miksera, zestaw przypraw jest też raczej z tych mało wymyślnych, a marchewka i kostka tofu znajdzie się w lodówce każdego roślinożercy... Dodatkowym plusem jest fakt, że nie wymagają panierowania... Codzienne kotlety idealne :)


Kotlety z tofu i marchewki


Składniki:
(3-4 porcje)

  • 1 kostka tofu (180g)
  • 1/2 szklanki pestek dyni
  • 1 większa marchewka
  • 1/2 cebuli
  • pęczek szczypiorku (lub 2 łyżki suszonego czosnku niedźwiedziego)
  • 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
  • 1 czubata łyżeczka pieprzu ziołowego
  • 2 czubate łyżki mąki z ciecierzycy (dowolnej innej, lub płatków jaglanych)
  • 2 łyżki mielonego siemienia lnianego + 2 łyżki gorącej wody lub jajko zerówka (wtedy już oczywiście nie będą wegańskie)
  • 3 łyżki sosu sojowego (bezglutenowy jeśli danie ma być bezglutenowe)
  • chili lub pieprz cayenne



Przygotowanie:
Tofu dokładnie rozdrabniamy za pomocą widelca.
Marchewkę ścieramy na tarce o średnich oczkach, cebulę siekamy bardzo drobno.
Dodajemy przyprawy, mielone siemię lniane z wodą, sos sojowy, mąkę z ciecierzycy, pestki dyni i posiekany szczypiorek.
Mieszamy całość, zagniatamy mocno i odstawiamy na 15 min żeby masa związała.
Formujemy owalne, małe kotlety i smażymy obustronnie (bez panierowania), na dobrze rozgrzanej patelni, na małej ilości oleju.






5 komentarzy:

  1. Wyglądają obłędnie! Koniecznie muszę je zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy w piekarniku tez da się?

    OdpowiedzUsuń
  3. ze względu na zasoby lodówkowe i wymagania młodego pokolenia trochę przerobiłam, tj dodałam pół startej, odciśniętej cukinii, startą marchewkę i ząbek czosnku, a zamiast szczypiorku posiekaną kolendrę. Ominęłam pestki dynii i cebulę, a tofu zmiksowałam najpierw z kurkumą i odrobiną oleju sezamowego i tamari. Najbardziej mnie zdziwiło, że nie trzeba było panierować, wyszły super-pyszne!Dziękuję za pomysł! Lila

    OdpowiedzUsuń
  4. Upieklam je i byly bardzo smaczne, choc dla mnie troszke slone. Dziekuje za przepis i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń