piątek, 28 listopada 2014

Gołąbki z kaszy jęczmiennej i soczewicy

Nieczęsto robię klasyczne, kapuściane gołąbki. Częściej te letnie - zawijane w liście botwiny czy winogron, bo tak prościej i szybciej. Przychodzi jednak czas, kiedy szarość za oknem dokucza dotkliwiej i bardziej nas ciągnie w stronę klasycznych smaków z dzieciństwa i kulinarnego samodogadzania. Gołąbki są jednym z pomysłów na takie dni.
Najczęściej robię je na bazie kaszy jęczmiennej, z prostego powodu - to kasza najmniej lubiana przez moich facetów, a w gołąbkach zjadają ją zachwyceni.
To przepis klasyczny (jak na niemięsożerców), pozbawiony udziwnień, zwyczajnie domowy :)



wtorek, 25 listopada 2014

Kluski jaglano-dyniowe z fetą

Moda na "bezgluten" ma się w najlepsze i mimo, że jako moda jeży mnie ona ździebko, staram się widzieć jej plusy - przepisów na bezglutenowe odpowiedniki mnóstwo wszędzie, więc chorym na prawdziwe nietolerancje glutenu łatwiej :)
Zaczęłam kombinować z bezglutenowymi przeróbkami, odkąd kilka lat temu, mojej mamie zdiagnozowano celiakię... i kombinowałam oczywiście z różnym skutkiem.
Są rzeczy, których (moim zdaniem) podrobić się prawie nie da (jak np. ciężki, prawdziwie razowy chleb), takie o których każdy przy próbowaniu powie "super jak na bezglutenowe" i takie, które na stałe zastąpiły w mojej kuchni glutenowy odpowiednik.  Tak jest z kluskami leniwymi.
Nigdy nie byłam ich specjalną pasjonatką, zdecydowanie wolałam swojskie ziemniaczane kopytka czy włoskie gnocchi. A już ich dyniowa wersja kompletnie rozkłada mnie na łopatki - w sensie pozytywnym oczywiście :)
W tym roku jakoś tak wyszło, że klasycznych, pszennych kopytek dyniowych nie zrobiłam jeszcze ani razu, tak nas opętały dyniowe kluski jaglane.
Najczęściej podaję je jak w tym przepisie - z "sosem" pieczarkowym (gotowaną czerwona kapustą, surówką lub innymi warzywami), ale równie dobre będą z klasycznym śmietanowo - grzybowym sosem.
Baaaardzo polecam - kluskolubom, bezglutenowcom i tym, którzy ciągle jeszcze nie mogą oswoić kaszy jaglanej :)



środa, 19 listopada 2014

Pieczony kalafior z papryką i sezamem

W dzieciństwie gotowany kalafior podawany z bułką tartą, był czymś, czego nie byłam w stanie przełknąć - lubiłam to warzywo tylko w postaci surowej. Dziś przygotowuję go na wiele różnych sposobów, ale i tak zawsze najbardziej lubię go w chrupiącej wersji. Ta sałatka (lub dodatek obiadowy), to propozycja kalafiora na ciepło, ale jednocześnie bez utraty, ulubionej przeze mnie, chrupkości. Pyszny zawsze i banalnie prosty do zrobienia. 
Można go od biedy przygotować w woku, ale dużo lepiej w piekarniku np. w czasie zapiekania czegoś innego.
Mój dzisiejszy zestaw przypraw jest bardzo prosty, ale to akurat kwestia drugorzędna - można go jeszcze bardziej ograniczyć lub szaleć do woli, w zależności od chwilowych fascynacji. U nas najczęściej występuje w tej wersji (lub z papryką zieloną, czosnkiem i czarnuszką), ale pyszny jest zawsze - zupełnie bez niczego, albo z dodatkami jakie nam tylko do głowy wpadną.


brukselka duszona z czerwoną cebulą i pestkami dyni

Lubiliście  w dzieciństwie brukselkę? Ja nie znosiłam. Pamiętam ją głównie z zup jarzynowych ... rozgotowaną, burą i gorzką (takiej zresztą nienawidzę do dziś). Wtedy wydawało mi się, że to warzywo jest dla mnie stracone. Jednak, już w swojej kuchni, zaczęłam po nią sięgać regularnie i ... oczywiście pokochałam. W surówkach, duszoną, w wyrazistym sosie, zapiekaną, gotowaną, smażoną ... uwielbiam brukselkę w wielu wersjach.
Kiedy jej się nie rozgotuje na ciapowatą, gorzkawą magmę, można z niej naprawdę wiele wyciągnąć... i wykorzystać jej charakterystyczny, lekko gorzkawy smak, jako ciekawe wzbogacenie palety smaków.
Dziś na tapecie brukselka w wersji, w jakiej pojawia się na naszym stole najczęściej, bo taką od zawsze najbardziej lubią moi panowie (obok nieśmiertelnej brukselki w pomidorach). Lekko chrupiąca idealnie się komponuje z duszoną, słodkawą czerwoną cebulą i podprażonymi pestkami dyni. Polecam bardzo fanom brukselki... a antyfanom jeszcze bardziej :)



niedziela, 16 listopada 2014

Pasztet dyniowy z selerem, orzechami i rozmarynem

Pora dyniowa jeszcze ciągle trwa. To warzywo/owoc daje tyle możliwości, że póki jeszcze jest na straganach, korzystam.  Zresztą nigdy nie mam jej dość i trudno mi przestać kombinować z jej udziałem.
Dziś dynia pod postacią pasztetu, który pokazała mi kiedyś znajoma na blogu GReenCanoe. Stał się jednym z dwóch naszych ulubionych pasztetów w ogóle i ukochanym pasztetem dyniowym (dzięki Green Canoe i dzięki Żelku). W sezonie gości na naszym stole zawsze kilkukrotnie - lubią go nawet moje dzieciaki, które zazwyczaj są na bakier z czarnuszką...
To pełen wachlarz moich najukochańszych smaków, pasztet absolutnie cudowny, zwarty, kremowy, aromatyczny, zdrowy i ... dla mnie po prostu najcudowniejszy dyniowy pasztet na świecie :)



czwartek, 13 listopada 2014

Krem z kalafiora i gorgonzoli

Dziś nie będzie ani dietetycznie, ani wegańsko, tylko dość rozpustnie... To jedna z moich ulubionych wersji zupy kalafiorowej. Zresztą nie może być inaczej - uwielbiam sery z niebieską pleśnią. 
Nie jemy jej często, bo to nie ten rodzaj zupy, który można ot tak zaserwować na obiad i zjeść wielgachny talerz z dokładką. Tu lepiej się sprawdza mała porcja od czasu do czasu... np na specjalną okazję.
Pięknie (i zimowo) wygląda biała, posypana tylko podprażonymi płatkami migdałów, lub jak dziś - z dodatkiem wyrazistych w smaku suszonych pomidorów... najlepiej oczywiście własnych :)



czwartek, 6 listopada 2014

Kotlety z ciecierzycy i pieczarek

Nic rewolucyjnego. Proste kotlety, białkowa baza do tradycyjnego polskiego obiadu typu ziemniaki/kasza surówka i kotlet. Dobra pozycja np. dla wegetarianina w typowo mięsożernym domu, bo można je zamrażać i odgrzewać, czy odsmażać po kilka sztuk, kiedy tylko będą potrzebne. 
Są mniej zwarte i nie tak chrupiące wewnątrz jak burgery do podawania w bułce, ale uzupełnione o większą ilość pestek dyni czy słonecznika, sprawdzą się i w takiej formie... Zresztą zawsze im więcej pestek tym zdrowiej :)
Można oczywiście pestki/nasiona zupełnie pominąć i zastąpić większą ilością "mącznego" zagęszczacza - płatków owsianych, kaszy czy mąki. Ja jednak wolę podać kaszę osobno, a białkowy dodatek zostawić białkowym, więc zazwyczaj zagęszczam je mąką z ciecierzycy i pestkami.
Można je panierować i smażyć jak tradycyjne kotlety na patelni, ale można też piec w piekarniku - dzięki pieczarkom i cebuli podsmażanym wcześniej na tłuszczu,  nie mają tendencji do nadmiernego wysuszania w trakcie pieczenia (tak jak np. falafel).





wtorek, 4 listopada 2014

Pasta z pieczonej papryki i orzechów laskowych

Paprykę jem i lubię, ale nie wzbudzała we mnie jakiś szczególnych zachwytów ... za wyjąkam papryki pieczonej. Pieczona to zupełnie co innego. Pieczona jest OBŁĘDNIE pyszna.
Ta pasta skradła moje serce kilka lat temu (przepis znalazłam chyba w Wegetariańskim Świecie), ale nie wiadomo dlaczego ostatnio o niej zapomniałam. Przypomniała mi Wegan Nerd, jednym z swoich ostatnich postów KLIK. Jej wersja jest ciut inna, na pewno też jej spróbuję, ale póki co zahipnotyzowała mnie dokumentnie ta nasza. Chwilowo to najpyszniejsza pasta świata :)

Tak czy siak papryka pieczona i orzechy laskowe to połączenie idealne, a kiedy jeszcze dodamy do tego smak pieczonego czosnku ... można zwariować ze szczęścia. Orzechowa nuta cudownie potęguje słodycz papryki i tost posmarowany grubą warstwą tej pasty powoduje, że moje ślinianki wariują.
Polecam całą sobą.



niedziela, 2 listopada 2014

Hummus

Pisałam już o hummusie z pieczoną dynią, ale nie wstawiałam tu jeszcze przepisu na klasyczny, więc dziś nadrabiam zaległości. 

Moja ulubiona wersja tej pasty niby nie różni się za bardzo od setki przepisów opisywanych w necie ... przynajmniej jeśli chodzi o składniki. Metodę przygotowania/jedzenia mam jednak trochę inną - moim zdaniem najlepiej smakuje robiony na świeżo, taki z jeszcze ciepłej/gorącej ciecierzycy.
Zdecydowanie też wolę korzystać z sezamu w ziarenkach (i sama go mielić w młynku), a nie gotowej sezamowej pasty ... Mogę wtedy, zamiast dużej ilości oliwy w kupnym tahini, dodać do hummusu ciepłej wody, a oliwą polać go obficie na talerzu...

Gęstość hummusu to kwestia drugorzędna. Zazwyczaj robimy dość rzadki, kremowy, bo taki najlepiej się wyjada bezpośrednio z miski (kawałkiem pieczywa czy surowych warzyw). Gęsty wtedy, kiedy ma służyć dzieciakom jako pasta do kanapek zabieranych do szkoły.