Legenda rodzinna głosi, że to rosół uratował mojego ojca przed śmiercią głodową we wczesnym niemowlęctwie, kiedy to okazało się, że nie trawi mleka. Nie wiem na ile podkolorowana historia (bo trochę podkolorowana na pewno), ale od zawsze baaaardzo poruszająca moją wyobraźnię.
Umiłowania do rosołu jednak po ojcu nie odziedziczyłam - w dzieciństwie z talerza wybierałabym najchętniej tylko natkę pietruszki i makaron... Zdecydowanie bardziej pociągały mnie treściwe zupy w stylu harcersko-wojskowym (typu grochówka czy fasolowa), niż takie klarowne zupy nic... Do czasu.
Próżna dorosłość przyniosła rosołowy zachwyt, miłość do lubczyku i cierpliwego długiego warzenia strawy. Z czasem doceniłam delikatny, a jednocześnie wyraźny rosołowy aromat i subtelność formy - przekornie doceniłam dopiero w bezmięsnej wersji ;) Jednak, trochę zgodnie z rodzinną tradycją, przypominam sobie o rosole najczęściej w chwilach kryzysowych, takich jak ostatnie przeziębienie... Tak, rosół zdecydowanie ratuje życie :)
Rosół wege
Składniki:- 1 bardzo duża cebula
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- 1/2 kawałek selera
- 2 pałki selera naciowego
- 1 por (cały)
- 3 liście laurowe
- 3 ziela angielskie
- 6 ziarenka pieprzu
- 1 większe jabłko
- 2 rozgniecione ząbki czosnku
- 1 większa gałązka lubczyku (lub 1 łyżeczka lubczyku suszonego)
- 3 łyżki sosu sojowego*
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- olej do smażenia (np. rzepakowy)
- sól, pieprz
dodatkowo opcjonalne sezonowe resztki tj:
- łodyżki pozostałe po oberwaniu liści pietruszki
- dodatkowa zielona część pora
- zdrewniałe końcówki zielonych szparagów
- głąb brokuła, kilka brukselek , 2-3 wierzchnie liście włoskiej kapusty lub kawałek białej
* w wersji bezglutenowej pomijamy lub stosujemy sos bezglutenowy
Przygotowanie
Warzywa obieramy, przekrawamy na mniejsze części i wszystkie poza cebulą, umieszczamy w dużym garnku.
Wsypujemy przyprawy i zalewamy zimną wodą.
Wstawiamy na mały gaz i gotujemy cierpliwie (ok. 3-3,5 godziny)
Cebulę kroimy w kostkę i smażymy (porządnie na złoto) na oleju.
Dodajemy do gotującego się rosołu.
Po 3-3,5 h warzywa przecedzamy, odciskając z nich resztki płynu.
Wywar doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Podajemy z ulubionym makaronem i natką pietruszki.
Nigdy nie robiłam wegetariańskiej wersji rosołu i myślę, że niedługo wypróbuję, bo Twoje wygląda naprawdę smakowicie :) Za zwykłym rosołem nigdy specjalnie nie przepadałam i już baaaardzo dawno nie jadłam, a smak wersji wege mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńfajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)
OdpowiedzUsuńCiekawy i interesujący wpis :)
OdpowiedzUsuńwarto było zajrzec na tego bloga
OdpowiedzUsuńciekawe pomysły!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńświetny ten blog i ciekawe treści
OdpowiedzUsuńfajnie tu ! Podoba mi się Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńOj rosołek, kto by go nie lubił :D
OdpowiedzUsuńwartościowy wpis na tym blogu!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten wpis.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na rosół !
OdpowiedzUsuńlubie weganki bede im gotował
OdpowiedzUsuńCzęsto wypróbowuje przepisy z tego bloga, polecam go serdecznie. Pysznie to na zdjęciach wygląda.
OdpowiedzUsuńTo jest chyba hit tego sezonu letniego, przynajmniej u mnie w domu.
OdpowiedzUsuńciekawy przepis, apetycznie to wygląda na pewno wypróbuję przepis w domu.
OdpowiedzUsuńw końcu rosół, który zje również moja córka - weganka
OdpowiedzUsuńwspaniały i interesujący wpis!
OdpowiedzUsuńlubie takie wpisy
OdpowiedzUsuń