Tegoroczny spóźniony urlop sprawił, że jeszcze bardziej zakochałam się w sycylijskich bakłażanach. Te listopadowe są zdecydowanie najlepsze, grillowane, pieczone, smażone, czy podane w formie caponaty. Stosunkowo rzadko można ją spotkać w sycylijskich knajpach (a szkoda), ale będąc w Palermo, warto zapuścić się na słynne targowiska. Najlepszą caponatę dorwaliśmy własnie tam, w małej targowej knajpce, gdzieś między straganami warzywnymi marcato Ballaro.
Urlop się skończył, Sycylia daleko, a jakoś ratować swój listopadowy nastrój trzeba. Bardzo polecam ratować go własnie caponatą (jako takie bakłażany da się na szczęście jeszcze u nas kupić), podaną z pieczywem ... i butelką czerwonego wina :)
Caponata
Składniki:
- 2 średnie bakłażany (ok 700-800g)
- 1 cebula
- 2 pałki selera naciowego
- 2 puszki pomidorów krojonych (2x 400g)
- 2/3 główki czosnku
- 100 g zielonych oliwek
- 3 łyżki kaparów
- 1/2 łyżeczki oregano
- 5 łyżek octu balsamicznego
- garść łuskanych pistacji (pinii, lub obranych i pokrojonych w słupki migdałów)
- oliwa z oliwek
- sól, świeżo mielony pieprz
Do podania:
- świeże ciabaty
- natka pietruszki lub bazylia
- ... ewentualnie butelka czerwonego wina :)
Przygotowanie:
Bakłażany kroimy w grubszą kostkę i smażymy na oliwie (na dużej patelni), aż będą złociste i miękkie.
Solimy i dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszamy, przesmażamy jeszcze chwilę i odstawiamy.
W czasie kiedy smażą się bakłażany cebulę kroimy w pół lub ćwierćplasterki, a seler naciowy w dość cienkie plasterki.
Na wyższej patelni (lub w niskim garnku z grubym dnem) rozgrzewamy odrobinę oliwy, wrzucamy cebulę, seler i smażymy aż zmiękną i cebula zacznie się delikatnie rumienić.
Zalewamy cebulę z selerem krojonymi pomidorami, dodajemy oregano, pieprz i dusimy kilka minut.
Do sosu dokładamy usmażone bakłażany, ocet balsamiczny, oliwki, kapary i pistacje (pinie lub migdały). Dusimy kilka minut, żeby smaki się połączyły.
Solimy i pieprzymy do smaku.
Caponata jest pyszna zarówno na ciepło jak i na zimno.
Podajemy z pieczywem , świetna jest również podana na pieczywie (w formie bruschetty).
Agu, ślinka leci:) Uwielbiam:) I za Tobą się stęskniłam :-*
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :) Haneczka mowila cos o ewentualnym spotkaniu. Moze styczeń czy luty wypali ?
UsuńCiekawy blog, zapiszę sobie go w zakładce żeby często tu wracać.
OdpowiedzUsuńtak sie jada
OdpowiedzUsuń