Jakiś czas temu, przeglądając stary babciny zeszyt z przepisami, stwierdziłam ze smutkiem , że mimo całej masy bezcennych przepisów na mniej lub bardziej wymyślne dania, brakuje mi w nim kilku tych najprostszych, codziennych, typu: zwykła, gotowana biała kapusta czy kluski z jabłkami. Babci pewnie wydawały się zbyt banalne by o nich pisać (przecie "ręka sama pamięta") a ja, mimo że starałam się zapisywać i zapamiętywać jak najwięcej, też nie wszystko dziś umiem odtworzyć tak dokładnie jak bym chciała.
Przypomniałam sobie o tym bólu serducha, przy planowaniu tegorocznych grudniowych wpisów i postanowiłam nie pomijać, początkowo odrzuconej wigilijnej oczywistości tj. pierogów z kapustą i grzybami.
Oczywista oczywistość jest taką tylko dla mnie i tylko teraz, nie wiem czego kiedyś przyjdzie żałować i komu ;)
- 1 kg dobrej kiszonej kapusty (najlepiej takiej z marchewką)
- 4 duże cebule
- 100-125g suszonych borowików (3-4 spore garście)
- płaska łyżeczka majeranku
- świeżo mielony pieprz
- olej do smażenia
Ciasto:
- 5 szklanek mąki
- ok. 2 szklanki wody
- 1 łyżka oleju
- 1/2 łyżeczki soli
Przygotowanie:
Grzyby zalewamy wodą i zostawiamy do namoczenia na 8-10h.
Gotujemy je do miękkości, w tej samej wodzie w której się moczyły.
Kapustę jeśli jest zbyt kwaśna przelewamy wodą, siekamy pobieżnie (ułatwi to nam później pracę przy nadziewaniu pierogów) i zalewamy wodą z gotowania grzybów - nie potrzebujemy tu dużo płynu jeśli kapustę "mamy na oku", ewentualnie w trakcie gotowania uzupełniamy ilość wody.
Gotujemy kapustę do miękkości.
Cebulę kroimy w kostkę i smażymy na złoto, na oleju.
Ugotowane grzyby kroimy na drobniejsze kawałki.
Do usmażonej cebuli dorzucamy kapustę (bez płynu), ugotowane grzyby, majeranek i dusimy całość jeszcze kilka minut żeby smaki się połączyły i odparowała ewentualna reszta płynu.
Doprawiamy solą i pieprzem do smaku (lepiej ciut za pikantnie niż zbyt jałowo bo ciasto później osłabi efekt)
Farsz przed lepieniem pierogów koniecznie zostawiamy do przestudzenia.
Przesiewamy mąkę, dodajemy sól, oliwę i stopniowo ciepłą wodę.
Zagniatamy i wyrabiamy ciasto tak długo, aż będzie gładkie i bardzo sprężyste, najlepiej ok 3-5 minut od momentu kiedy już będzie zagniecione w zwartą kulę (długie wyrabianie spowoduje, że ciasto będzie można wałkować na cienkie placki, bez ryzyka popękania pierogów w trakcie gotowania).
Odkładamy na 15 min żeby odpoczęło, przykryte ściereczką lub w woreczku foliowym.
Ciasto (partiami) wałkujemy na obsypanej mąką stolnicy na cieniutki placek.
Wykrawamy szklanką kółka, nakładamy przestudzony farsz i zlepiamy brzegi.
Gotujemy partiami w osolonym wrzątku (1-2 minuty od wypłynięcia).
Podajemy z podsmażoną cebulą.
No tak , oczywistość, moja babcia tez nigdzie nie zapisała jak robić te pierogi , zresztą ja tez chyba nie mam dokładnego przepisu , robię na oko
OdpowiedzUsuńAle mój ,,przepis" praktycznie taki jak twój będzie, dobrze wiedzieć ,że gdzieś jest dokładniejszy przepis , jakby trzeba komuś powiedzieć jaki jest ,,mój" przepis na pierogi
Pięknie polepione te twoje pierogi
"na oko" to najlepsza z metod i ja do czasu kiedy zmuszona byłam tu proporcje jakoś zapisać też robiłam je tylko na oko właśnie :) PS Dzięki za komplement - takie lepienie jest banalnie proste, wystarczy zlepianie falbanek robić przy użyciu 3 palców :)
UsuńPrzy użyciu trzech palców ???
OdpowiedzUsuńSpróbuję :-)