Moda na "bezgluten" ma się w najlepsze i mimo, że jako moda jeży mnie ona ździebko, staram się widzieć jej plusy - przepisów na bezglutenowe odpowiedniki mnóstwo wszędzie, więc chorym na prawdziwe nietolerancje glutenu łatwiej :)
Zaczęłam kombinować z bezglutenowymi przeróbkami, odkąd kilka lat temu, mojej mamie zdiagnozowano celiakię... i kombinowałam oczywiście z różnym skutkiem.
Są rzeczy, których (moim zdaniem) podrobić się prawie nie da (jak np. ciężki, prawdziwie razowy chleb), takie o których każdy przy próbowaniu powie "super jak na bezglutenowe" i takie, które na stałe zastąpiły w mojej kuchni glutenowy odpowiednik. Tak jest z kluskami leniwymi.
Nigdy nie byłam ich specjalną pasjonatką, zdecydowanie wolałam swojskie ziemniaczane kopytka czy włoskie gnocchi. A już ich dyniowa wersja kompletnie rozkłada mnie na łopatki - w sensie pozytywnym oczywiście :)
W tym roku jakoś tak wyszło, że klasycznych, pszennych kopytek dyniowych nie zrobiłam jeszcze ani razu, tak nas opętały dyniowe kluski jaglane.
Najczęściej podaję je jak w tym przepisie - z "sosem" pieczarkowym (gotowaną czerwona kapustą, surówką lub innymi warzywami), ale równie dobre będą z klasycznym śmietanowo - grzybowym sosem.
Baaaardzo polecam - kluskolubom, bezglutenowcom i tym, którzy ciągle jeszcze nie mogą oswoić kaszy jaglanej :)