niedziela, 18 grudnia 2016

Pierogi bezglutenowe

Są potrawy, które na bezglutenowe przerabia się łatwo, ale i takie, od których potrafi rozboleć głowa. Ciasto pierogowe należy niestety do tych bardziej problematycznych. Przepisów na nie jest wiele, ale albo w smaku są szkliste i nijakie, albo ich elastyczność pozostawia wiele do życzenia.
To dzisiejsze ciasto stawia na mieszankę różnych mąk, tj takich, które zapewniają elastyczność (głównie tapioka) i bardziej wyraźny smak (mąka gryczana).
Praca z takim ciastem wymaga ciut innej taktyki i więcej cierpliwości, ale efekt, tj smak samego ciasta, jest bardzo zbliżony do tego, które znamy z tradycyjnych pierogów.



czwartek, 15 grudnia 2016

Boczniakowa zupa bezrybna

Baza dzisiejszej zupy, to tak naprawdę produkt uboczny, bo wykorzystuje wywar pozostały po gotowaniu selerowych plastrów z przepisu na "selerybę" KLIK. Produkt uboczny, albo kolejny dobry powód żeby selera a'la ryba przygotować. Część mojej rodziny twierdzi nawet, że to seler a'la ryba jest ubocznym produktem pozostałym po przygotowaniu tej boskiej zupy ale... nie mnie rozstrzygać ;)
Tak czy siak jest to jedna z naszych ulubionych zimowych zup bulionowych. Może nie specjalnie wartościowa w warzywa czy białko, ale znakomita w roli przystawki do bardziej treściwego obiadu (czy kolacji). Roboczo nazywam ją zupą bezrybną (morski smak glonów potęguje rybne skojarzenia), ale nie umiem powiedzieć czy jest to faktycznie smak jakkolwiek zbliżony do klasycznej. Tą w każdym razie gorąco polecam.


wtorek, 13 grudnia 2016

Seler a'la ryba

Kotlety z selera, udające rybne filety, zna każdy wegetarianin siermiężnych lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak proteina sojowa a'la schabowy i flaki z boczniaków, rozpalały "masową" wegetariańską społeczność, bardziej niż dziś pudding chia i wegańskie bezy z wody po cieciorce.
Kotlety z selerowych plastrów lub bezrybne pulpety, brylowały w jedynym ówczesnym wegetariańskim "portalu informacyjnym" czyli w  "wegetariańskim świecie" i serwowane były w wrocławskiej Vedze.
Mówiąc, że znał je każdy ówczesny roślinożerca nie przesadzam ani trochę... znał nawet taki co to (wtedy) nie za bardzo lubił rybne przypominacze, czyli np ja.  Zaryzykowałabym nawet tezą, że co prawda trochę później, ale wciąż jeszcze na długo przed nastaniem mody na sushi, niejeden z roslinożerców myślał, że nori to taki typowo wegetariański specyfik, mający umilać życie stęsknionym rybnego smaku roślinożercom ;)
Oczywiście selerowe kotlety pojawiały się i na naszym stole, przyprawione "przyprawą do ryb", obtoczone pokruszonymi płatkami kukurydzianymi i usmażone na złoto, ułatwiały zabawę w "typowo polski obiad".
Przypomniały mi o nich swego czasu otwarte klatki KLIK (polecam obejrzeć tym, których zawijanie selera w nori manualnie przerasta), a rok czy dwa później wyniosły je na salony dwie kultowe Panie czyli WeganNerd i Jadłonomia... Wszak moda się lubi powtarzać :)
Polecam tym, którzy mają ochotę pobawić się w oszukiwanie kubków smakowych lub mimo bezmięsności, nie wyobrażają sobie Wigilii bez czegoś na kształt ryby.


środa, 7 grudnia 2016

Pierogi z kapustą i grzybami

Jakiś czas temu, przeglądając stary babciny zeszyt z przepisami, stwierdziłam ze smutkiem , że mimo całej masy bezcennych przepisów na mniej lub bardziej wymyślne dania, brakuje mi w nim kilku tych najprostszych, codziennych, typu: zwykła, gotowana biała kapusta czy kluski z jabłkami. Babci pewnie wydawały się zbyt banalne by o nich pisać (przecie "ręka sama pamięta") a ja, mimo że starałam się zapisywać i zapamiętywać jak najwięcej, też nie wszystko dziś umiem odtworzyć tak dokładnie jak bym chciała.
Przypomniałam sobie o tym bólu serducha, przy planowaniu tegorocznych grudniowych wpisów i postanowiłam nie pomijać, początkowo odrzuconej wigilijnej oczywistości tj. pierogów z kapustą i grzybami.
Oczywista oczywistość jest taką tylko dla mnie i tylko teraz, nie wiem czego kiedyś przyjdzie żałować i komu ;)